Uwagi: tezy programowe TR
Z uwagą przeczytałem Deklarację i Tezy Programowe otrzymane na Kongresie Wojewódzkim. Propozycje tam zawarte w wymiarze generalnym są słuszne, a na niektóre zareagowałem wręcz aplauzem, bo są zgodne z moimi postulatami, które od lat staram się propagować. Szczególnie cieszy mnie pkt 5 na str. 10 obalający mit o niewidzialnej ręce rynku. Nie będę odnosił się do propozycji rozwiązań, które są zgodne z moimi poglądami (stanowią one zdecydowaną większość), natomiast zajmę się tymi sprawami, do których mam pewne uwagi lub propozycje rozszerzające.
W strategii rozwoju gospodarczego na str. 13 jest akapit dotyczący eksportu. Działalność gospodarcza każdego demokratycznego i przyjaznego obywatelom kraju musi być nastawiona na jak najpełniejsze zaspokojenie potrzeb własnego społeczeństwa, czemu najlepiej służy produkcja na rynek wewnętrzny. Produkcja eksportowa ma służyć zdobywaniu środków na zakup surowców, komponentów i urządzeń niezbędnych dla własnej produkcji oraz dla wzbogacenia asortymentu artykułów rynkowych niedostępnych z własnej gospodarki. W dzisiejszych czasach przesadna maksymalizacja eksportu wymusza konkurowanie niską ceną osiąganą przez zaniżanie płac pracownikom, ogranicza popyt wewnętrzny, zwiększa bezrobocie, natomiast bogacą się wyłącznie właściciele firm eksportowych. Rozdęta działalność proeksportowa miała miejsce w ostatniej dekadzie w Chinach. Państwo to zgromadziło olbrzymie nadwyżki finansowe, ale dla pracowników i większości społeczeństwa przyniosło skutki opłakane: zarobki na granicy nędzy, niewolnicze stosunki pracy, nowo budowane miasta, w których nikt nie mieszka, bo ludzi nie stać na czynsz, nie przestrzeganie norm bezpieczeństwa oraz jakości itd., itp. Oburzone społeczeństwa zachodnie zaczęły ograniczać kupowanie chińskich towarów, dochody z eksportu znacznie spadły i nowy rząd chiński, chcąc ratować gasnącą produkcję, zaczął przymuszać producentów do podwyżek płac, by poprzez zwiększenie popytu wewnętrznego zahamować spadek produkcji. Bożek eksportu również w Polsce ma się bardzo dobrze, o czym napisałem w artykule „Godziwe zarobki” zamieszczonym ostatnio w Biuletynie Bez Tytułu. W tej materii też jest potrzebna mądra ingerencja państwa.
Na temat emerytur obywatelskich i propozycji likwidacji ZUS szerzej napisałem w artykule „Emerytury obywatelskie” (Biuletyn), więc nie będę się powtarzał. Pomysł takich emerytur podsunąłem premierowi trzy lata temu i cieszę się, że znalazł się w tezach TR. Dwie sprawy z tym związane wymagają omówienia. Pierwsza to pomysł likwidacji składki na ZUS, by zmniejszyć „klin podatkowy” i spowodować zmniejszenie szarej strefy. Sprawa klina podatkowego stała się bardzo nośna za rządów PiS i Zyty Gilowskiej. Zmniejszyła ona nawet nieco wysokość składki argumentując, że zaoszczędzone pieniądze pozwolą podnieść płace. Płac nie podniesiono, pieniądze zostały w kieszeni pracodawców a ZUS miał mniej pieniędzy na emerytury. Rozmawiałem wówczas z kilkoma znanymi mi właścicielami firm i zaproponowałem całkowitą likwidację klina podatkowego w ten sposób, że pracodawca nie płaciłby żadnych obciążeń pozapłacowych, a cały fundusz osobowy przekazał pracownikowi, który musiałby sam opłacić wszystkie podatki i inne należności. Reakcją było stwierdzenie, że to jest bez sensu bo im nie zmniejszy kosztów pracy (przecież i tak jednych z najniższych w Europie). Tak więc nie o klin chodziło, a o dalsze obniżenie płac pracownikom. Druga sprawa, to znalezienie sposobu finansowania emerytur. Obecne niskie dochody budżetu wynikają z jednej strony z ulg i zwolnień podatkowych najbogatszych, zgoda na to, by firmy zagraniczne działające w Polsce, płaciły podatki w kraju macierzystym a nie u nas, rejestrowanie polskich firm w rajach podatkowych, by nie płacić podatków i innych kombinacji prawno-finansowych, a z drugiej strony z bardzo małych podatków od bardzo niskich płac w kraju.. Niskie płace w stosunku do wytworzonego PKB spowodowały lukę popytową prawie 600 mld. zł. co znacząco hamuje produkcję na rynek wewnętrzny i równie znacząco obniża wpływy do budżetu. Ponadto około miliona osób pracuje na umowach śmieciowych, by pracodawcy mogli oszczędzać na obciążeniach dla budżetu i na składkach do ZUS. Uregulowanie tych spraw zwiększy zatrudnienie, znacząco i skokowo poprawi dochody budżetu i ZUS-u, co powinno zabezpieczyć środki na emerytury. Niektóre z poruszonych spraw wymagają regulacji na poziomie Unii Europejskiej, a nawet szerzej. Jest to pole do popisu dla przyszłych europarlamentarzystów TR.
Kolejna bardzo ważna sprawa to nasza służba zdrowia. Oto absurdy, z którymi spotykają się pacjenci, a które są stosunkowo łatwe do usunięcia. Dwa lata temu w listopadzie odwiedziłem brata w szpitalu. Na całym oddziale było dwóch pacjentów wymagających natychmiastowej interwencji. Dowiedziałem się, że szpital wyczerpał przyznane środki na leczenie i innych pacjentów nie przyjmuje. Załoga przychodzi do pracy, bierze pensje za nicnierobienie, aparatura medyczna stoi nieużywana i jest to zgodne z obowiązującymi przepisami i procedurami, a stan niedoszłych pacjentów się pogarsza. Ich leczenie będzie droższe. Drugi absurd ma miejsce w przychodniach. Pacjenci wymagający leczenia przez specjalistów muszą wcześniej odstać w kolejce do lekarza pierwszego kontaktu, by dostać stosowne skierowanie. Prawda, że nie wszyscy pacjenci umieją prawidłowo ocenić swoje schorzenia, ale od czego są rejestratorki medyczne, które powinny umieć to ocenić na podstawie krótkiego wywiadu? A może już ich nie ma, a w rejestracjach siedzą osoby nie znające się w ogóle na medycynie? Szacuję, że kolejka do lekarza pierwszego kontaktu zmniejszyła by się o 30%. W „słusznie minionym okresie” Ministerstwo Zdrowia z kompetentną załogą oraz Lekarze Wojewódzcy z takąż załogą zawiadywali służbą zdrowia w kraju i nie było specjalnych problemów z dostępnością do lekarza czy szpitala. Wprawdzie lekarze zarabiali znacznie mniej niż dzisiaj, ale jakoś to lepiej hulało. Może warto by wrócić do tamtych rozwiązań? Niedawno ujawnione afery z wyłudzaniem pieniędzy przez prywatne zakłady opieki zdrowotnej, czy przyjmowanie tylko pacjentów dobrze „rokujących” finansowo dowodzi, że obecny system finansowania służby zdrowia musi ulec zmianie.
Następne uwagi prześlę za niedługo.
Jerzy Chybiński
Panie Jerzy!
W przychodni przyjmuje trzech lekarzy. Jeden kontraktowy, do którego długie kolejki, i dwóch etatowych, z przepustem jednego pacjenta na godzinę. Do kontraktowego rejestratorki ciągle kogoś dopisuja, a dwóch nie ma pacjentów. Przed przychodnia upada kobieta, podnoszę ją, bo krwawi i alarmuje rejestrację, że pilnie potrzebny jest lekarz. I który lekarz zostaje powiadomiony? Nie , nie ten co nie ma pacjentów, bo tak nakazuje logika, tylko kontraktowy. I kolejka się wydłuża, tamci dwaj dlubia sobie w nosie. Dlaczego tylko jeden lekarz jest mobilny? Ano dlatego, że jego kontrakt, to tak jak na uniwersytetach, płacony jest od sztuki. A panie rejestratorki, dostają zapewne, tak zwane gratisowe. A my pacjenci dostajemy zadyszki kolejkowej. I tutaj jest problem. Zła organizacja. Przychodnia Nowy Dwór przy Redeco, nowodworska ulica.