Niepełnosprawni w Sejmie
Od ponad dwóch tygodni w gmachu Sejmu koczują opiekunowie osób niepełnosprawnych wraz ze swoimi podopiecznymi. Domagają się realizacji obietnicy danej im przez premiera jakiś czas temu, że ich praca przy całodobowej opiece zostanie doceniona i zasiłek z tego tytułu zostanie podniesiony do poziomu najniższej płacy. Zaczęły protest rodziny z dziećmi, a wkrótce dołączyły rodziny z dorosłymi niepełnosprawnymi. Nie zdziwię się, gdy dołączą do nich opiekunowie niedołężnych staruszków, osób z demencją czy altzcheimerem, którzy także wymagają całodobowej opieki i uniemożliwiają opiekunom podjęcie pracy zarobkowej. Rząd proponuje w tym roku podnieść zasiłek opiekuńczy do kwoty 1000 zł, 1300 w roku przyszłym, a obiecane1600 zł w roku 2016, bo w kasie pusto. Opiekunowie chcą 1600zł już teraz.
Położenie większości takich rodzin jest bardzo trudne jeśli nie tragiczne. Rodziny te zostały pozostawione same sobie i żadna instytucja nie czuje się w obowiązku im pomóc w niezbędnym zakresie. W okresie ostatnich 25 lat transformacji ustrojowej zabezpieczenia socjalne są systematycznie obniżane, opieka medyczna na coraz trudniej dostępna a domy opieki, w większości sprywatyzowane lub przekazane kościołowi, za coraz wyższe opłaty świadczą coraz niższe usługi, bo zysk jest najważniejszy. Jednocześnie skokowo rośnie ilość dzieci od urodzenia niepełnosprawnych z powodu niedorozwoju płodu dlatego tylko, że rząd – pod naciskiem kościoła – zmusza polskie kobiety do rodzenia takich dzieci, a potem ma je głęboko w … nosie. Badania prenatalne są rzadkie, a wykrycie nieodwracalnego niedorozwoju płodu nie skutkuje jego usunięciem, bo kościół zabrania, chociaż prawo na to zezwala.
Uporczywe twierdzenie rządu, że Polski nie stać obecnie na tak duży wydatek jest tylko o tyle prawdziwe, że olbrzymie pieniądze są marnotrawione, a nawet wydawane w jawnej sprzeczności z Konstytucją. Gdyby rząd stosował się ściśle do litery i ducha ustawy zasadniczej, pieniędzy starczyłoby na wiele innych pilnych wydatków. Konstytucyjny zapis wyraźnie mówi, że Polska jest krajem neutralnym światopoglądowo i dlatego finansowanie z budżetu państwa potrzeb kościołów jest niezgodne z tym zapisem. Tylko rezygnacja z bezprawnego finansowania katechezy pozwoliłaby sfinansować słuszne żądania pikietujących. Zaprzestanie finansowania kościoła, odebranie bezprawnie rozdanego majątku, likwidacja ordynariatów polowych, kapelanów w niemal każdej instytucji państwowej, zaprzestanie dotowania każdej zachcianki kleru, pozwoliłoby zaoszczędzić kilka miliardów złotych.
Nie tylko finansowanie kościoła jest źródłem marnotrawienia pieniędzy. Nieprzemyślane, wprowadzone pod naciskiem międzynarodowej finansjery reformy gospodarcze, wpędziły w biedę znaczną część społeczeństwa. Dwa miliony bezrobotnych, milion na umowach śmieciowych, kilka milionów z bardzo niskimi zarobkami – to olbrzymie obciążenie finansowe. Na ich potrzeby stworzono bardzo rozbudowany i kosztowny system opieki społecznej. We Wrocławiu w roku 1972 na jedną dzielnicę były zatrudnione w niej trzy osoby. Razem w pięciu dzielnicach zatrudniano 15 osób, a ich potrzeby lokalowe to pięć pokoi w urzędach dzielnicowych. Dzisiaj w MOPS pracuje kilkaset osób, zajmują duży biurowiec oraz dodatkowe biura na terenie dzielnic i wcale na brak pracy nie narzekają. Koszty własne ogromne, suma zasiłków też ogromna. Można było tego uniknąć nie dopuszczając do tak dużego rozwarstwienia dochodów, co świat zachodni uznaje za główną przyczynę kłopotów gospodarczych (Polska do dziś nie podpisała unijnej karty praw podstawowych nakazujących godziwą płacę za pracę). Bieda i niski popyt nigdy nie napędzą rozwoju gospodarczego. Z drugiej strony osoby bardzo bogate unikają płacenia należnych podatków, choć to oni w największym stopniu korzystają z infrastruktury zbudowanej przez resztę społeczeństwa i na ich koszt, transferują pieniądze za granicę i resztę Polaków też mają w nosie.
Ani niepełnosprawni, ani ich opiekunowie nie są odpowiedzialni za taki stan państwa. Odpowiedzialne są polskie elity polityczno-gospodarcze i one powinny ponosić konsekwencje finansowe i polityczne za skutki swoich działań.
Rozliczmy ich podczas najbliższych wyborów.
Jerzy Chybiński, 02.04.2014r.
A jak partia pana zdaniem Panie Jerzy mogłaby udźwignąć cieżar niedomytych starczych kończyn, czy zająć sie reorganizacją „domów opieki”, na które stać tylko kościelne gnidy. Zaznaczam, że odpowiedź Twój Ruch nie jest właściwa.
Może to zabrzmi nie po ludzku, ale opieka Państwa nad niepełnosprawnymi dziećmi powinna przysługiwac tylko w wypadku, kiedy taka niepełnosprawnosć jest przypadkiem losowym.Jesli ktoś zaniedbuje badania prenatalne, lub z wyboru decyduje sie na urodzenie dziecka uposledzonego musi byc pogodzony z tym, ze sam ma ponosic konsekwencje własnych, a niewymuszonych decyzji.Nikt nie może wymagać żeby osoby trzecie ponosiły koszty zwiazane z takim wyborem. Natomiast w wypadku, kiedy rodzice zostali dotknieci losowo tak wielkim nieszcześciem to wówczas cywilizowane Państwo powinno wszelkimi dostepnymi srodkami ulżyc doli tak pokrzywdzonych przez los rodzin. No i oczywiscie całkowitą racje ma autor artykułu wskazujac łatwe źródło na pozyskanie srodków. Uszczuplenie apanaży najwiekszego krajowego pasozyta z pewnoscią było by własciwą drogą do celu.
Moim zdaniem problem tkwi w zbyt niskich płacach. Gdy w rodzinie dwie płace nie starczają na utrzymanie, to tym bardziej nie starczy, gdy jedna osoba nie może pracować, bo musi się opiekować chorym. Nasze państwo do tego doprowadziło, więc niech nie rozdaje pieniędzy bogatym, tylko niech pomoże potrzebującym. Koszty utrzymania w Europie są porównywalne z naszymi, a nasze płace 3 – 5 razy niższe. Kilka lat temu prezes międzynarodowego koncernu chemicznego zarabiał tyle samo, co prezes kilkudziesięcioosobowej manufaktury w Polsce. Kilkuset tysięczne miesięczne zarobki (najwyższa 1 200 000/mc) wogóle nie koreluje z zarobkami zwykłych pracobiorców. Gdyby płace były normalne, a rząd nie wydawał bezmyślnie pieniędzy (np wielomilionowe kontrakty na cyfryzacje bez przetargu, 10 razy drożej niż to warte), nie byłoby problemu.