Naczelna Rada Aptekarska nie zgadza się z decyzją Komisji Europejskiej
Naczelna Rada Aptekarska nie zgadza się z decyzją Komisji Europejskiej w sprawie wprowadzenia do aptek tzw. pigułek po. Chodzi o pigułkę, która uniemożliwia zajście w ciąże.
Naczelna Rada Aptekarska uznała, że skutki przyjmowania leku mogą być niepożądane:
Zwracamy się do Prezesa Rady Ministrów, Ministra Zdrowia oraz wszystkich kompetentnych organów administracji publicznej do podjęcia bezzwłocznych, zdecydowanych i skutecznych działań w celu wprowadzenia regulacji prawnych, które zapewnią, że produkty zawierające octan uliprystalu wydawane były wyłącznie na podstawie recepty lekarskiej” – głosi apel NRA.
Teraz zapytam się Naczelnej Rady Aptekarskiej:
Czy klęczenie przed doktryną kościoła katolickiego jest jej głównym zadaniem? Ciekawe czy mają taki punkt w statusie?
Chodzi mi o to, że jeżeli kobieta będzie bardzo chciała to zdobędzie receptę. I od razu powiem Naczelnej Radzie Aptekarskiej, że również może stosować tę pigułkę nieodpowiedzialnie. Po prostu codziennie pójdzie do innego lekarza ginekologa, aby dostać receptę. No chyba, że ginekolog ma w klapie Maryje Królową Polski – zrozumiałe że odmówi bezbożnicy niszczenia zapłodnionego jajeczka.
Lepiej jakby Naczelna Rada Aptekarska wydała dla farmaceutów instrukcję, aby informować klientów – przy zakupie tabletki – o możliwych skutkach ubocznych. Ale żeby na to wpaść, trzeba wyjść z kościoła z pierwszego rzędu ławek?
Po jakimś czasie okazuje się, że premier Kopacz – będąc kobietą jak mniemam – odpuściła sobie. Rząd ogłosił odpuszczenie problemu i przekazanie go do urzędów – tak żeby one stanęły w ogniu krytyki katolików:
Premier Ewa Kopacz zaproponuje zmianę w Prawie farmaceutycznym tak, by Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych decydował o tym, czy tzw. pigułka „po” – ellaOne – będzie dostępna na receptę – zapowiedziała rzecznik rządu Iwona Sulik.
Na sam koniec przemyślenia jednej z farmaceutek:
Jestem katoliczką, u mnie takich tabletek w sprzedaży nie będzie – stwierdziła jedna z nich.
Dlatego też, dla katolickich farmaceutów proponuję zmianę oznaczenia apteki z takiego:
na taki:
Wtedy będę wiedział, że do takiej apteki nie ma po co iść – nawet po antybiotyk bo przecież to wymysł diabła?