Odkrywanie Ameryki – cd weryfikacja
Wielką, nie rozwiązaną do dzisiaj zagadką, jest wiek Tiahuanaco. Nie zachowały się źródła pisane sprzed konkwisty, bo były skrupulatnie niszczone przez Hiszpanów, lecz zachowały się relacje hiszpańskich kronikarzy, spisujących podania Indian. Ojciec Montesino spisał listę 90–ciu królów inkaskich, sięgających ponad dwa tys. lat wstecz, lecz żaden nie był twórcą tego miasta, którego ruiny wg Inków „istniały zawsze” i zbudowane zostało nad morską laguną o tropikalnym klimacie (przypominam, że dzisiaj znajduje się blisko 4000m.npm w ponurym, prawie pozbawionym życia terenie). Między współczesnymi badaczami nie ma zgody w datowaniu wieku ruin tego miasta. Wybitny peruwiański amerykanista Artur Poznansky (!) ocenia je na 15 000 lat, ale czytałem opinie, że w tak krótkim czasie wyniesienie z poziomu morza na obecną wysokość nie jest możliwe. Odkryte przez badaczy nabrzeża portowe wskazują, że jednak był to port morski, a legendy i mity różnych, odległych od siebie plemion, zgodnie twierdzą, że miasto zbudowali Kaczyni jako port docelowy dla rozbitków z Kaskary. Istniejące ruiny wskazują, że Tiahuanaco – zbudowane z olbrzymich kamiennych bloków precyzyjnie obrobionych i obiektów przekraczających 100m. długości, było wielkim centrum o bardzo dużej liczbie mieszkańców. Jeden z badaczy- E. Kiss tak opisuje swoje znalezisko (podaję za Arnoldem Mostowiczem):
„Kości ludzi i zwierząt, a wśród nich takich zwierząt, które dziś już wymarły, leżą w namule Tiahuanaco. W jednym z miejsc, gdzie istniało takie zbiorowisko kości, grubość warstwy jaką utworzyły wyniosła 3,5 metra! (…) Na tym miejscu przebiegają dzisiaj szyny, a pod nimi widać jak gdyby jednorodną biało szarą masę, która składa się z milionów większych i mniejszych kości, ze skorup naczyń ceramicznych i wielu innych jeszcze resztek.” Mieszkańcy – z uwagi na ciepły klimat – prawdopodobnie mieszkali w lekkich, drewnianych domach, bo nie pozostał po nich ślad. Oficjalna nauka nie jest zainteresowana badaniami, bo uważa, że zaludnienie Ameryki zaczęło się ok. 10 – 12 tys. lat temu od strony cieśniny Beringa, więc robią to pasjonaci (ale nie dyletanci) i oni znaleźli tam resztki tropikalnej roślinności, więc może dokładne przebadanie tych wysypisk organicznych śmieci dałoby jakieś efekty.
Joseph Blumrich słusznie zauważa, że mieszkańców miasta trzeba było wyżywić i wskazuje na zupełnie pomijane przez naukowców tarasy, ciągnące się na zboczach Andów setki kilometrów.
„W niektórych miejscach zbocze takie pokryte jest ponad setką tarasów! W innych miejscach sięgają one dzisiaj 5500m.npm. (…) dzisiaj podobne urządzenia mogłyby wznosić jedynie jakieś wysoko wyspecjalizowane firmy inżynierskie. (…)żyli wówczas i pracowali specjaliści budownictwa rozporządzający nadzwyczajną wiedzą techniczną.”
Tarasy te są umocowane precyzyjnie obrobionymi, prostokątnymi głazami, z systemami nawadniającymi i gdyby nie górski klimat, mogłyby dziś funkcjonować. Do ich budowy zużyto nieprawdopodobną ilość materiału. Myślę, że ówczesna logistyka znacznie przekraczała dzisiejsze możliwości.
Lecz jaki był sens budowania tarasów uprawowych wysoko w górach, gdzie żadne uprawne rośliny nie urosną? Jeśli były dobudowywane w miarę unoszenia się Andów, to jakie tempo musiały mieć te ruchy górotwórcze? Jedno nie podlega wątpliwości: wypiętrzanie się gór nie było ruchem jednostajnym. Były dłuższe okresy stagnacji,, bo w wielu miejscach i na różnej wysokości do dziś widoczne są linie brzegu morskiego. Już Karol Darwin „w okolicach Valparaiso w Chile odkrył linie brzegu morskiego na wysokości ok. 400m. Inna linia i to o długości ponad 650 km przebiega na wysokości 3800 w okolicach płaskowyżu (tego z Tiahuanaco). A trzecia linia brzegu przebiega o 200m wyżej. Najwyższa linia przebiega aż na wysokości 5700 metrów!” Ustalenia daty powstania miasta nie ułatwiają ślady pobytu człowieka w Ameryce Południowej już 45 000 lat temu! Jeśli zasiedlanie kontynentu zaczęło się w owym mieście, to musi być ono jeszcze starsze!
Ślady uwiarygodniające legendy Indian o ewakuacji z Kaskary znajdują się także poza Ameryką. Pisze Blumrich:
„Jest rzeczą wstrząsającą, że w całej Oceanii odnajduje się nie tylko budowle megalityczne, ale i technikę budowlaną – dokładnie takie same, jakie spotyka się w Ameryce Południowej. Na podobieństwo to zwrócił uwagę już Thor Heyerdahl, badacz Polinezji. Na niewielkiej wyspie Ponape znajduje się budowla złożona z 30to tonowych bloków bazaltowych, choć na wyspie nie ma bazaltu. Budowla częściowo jest zanurzona w oceanie, choć pewnie budowana była ponad wodą. Jak i skąd transportowano materiał? I kiedy?
Maorysi z Nowej Zelandii opowiadają o dziwnych bogach-rozbitkach, którzy przypłynęli na tratwie i przywieźli ziemniaki. Z kolei Ajnowie – nietypowy lud z wysp japońskich i z Sachalina – twierdzą że przybyli z zatopionego kontynentu, posługują się własnym językiem, maja białą skórę, mężczyźni obfity zarost a ich mity z dalekiej przeszłości są niemal identyczne z mitami Indian Hopi.
Jak długo Tiahuanaco trwało w rozkwicie – nie wiadomo. Przypomnę co Biały Niedźwiedź powiada: „Stwórca” uniósł całe miasto do góry, obrócił je i z powrotem rzucił na ziemię. Cały kontynent się zatrząsł. (…) Moja babka przekazała mi tą historię jeszcze w 1914 roku.”
Musiała to być jakaś straszliwa i gwałtowna katastrofa tektoniczna, skoro uniosła całe wybrzeże wraz z laguną do góry uniemożliwiając odpływ wody (przypominam, że jezioro Titicaca do dziś ma słoną wodę i morską faunę i leży prawie 4000mnpm). Resztki ocalałej ludności rozproszyły się po kontynencie i zorganizowały się w państwo Inków dopiero około 2000 lat pne – data do dziś dyskusyjna (o innych organizmach państwowych z tamtych czasów nic nie wiadomo). Jaki czas minął od katastrofy do czasów Inków – nie wiadomo, ale ruiny miasta już były na obecnej wysokości. Wszystko to wydaje się nieprawdopodobne i zupełnie nie przystaje do naszej wiedzy, ale te wszystkie puzzle istnieją, choć „nie pasują do obrazka”!
Dalsze zasiedlanie kontynentu (wg naszej wiedzy) rozpoczęło się około 1000 lat pne w kierunku północnym aż do Meksyku – kolejne kultury to Olmekowie, Majowie (Jukatan), Toltekowie, Aztekowie. Ciekawe, że każda kolejna kultura charakteryzowała się coraz niższym poziomem techniki, jakby wcześniejsze umiejętności szły w niepamięć, albo – co bardziej prawdopodobne – bogowie teraz zwani Wirakoczami – udzielali coraz mniejszej pomocy, pozwalając ludziom żyć na własny rachunek, by w końcu ich opuścić obiecując, że kiedyś powrócą.
Czy te wszystkie dowody materialne oraz przesłanki uwiarygodniają opowieść Białego Niedźwiedzia? Jeśli tak, to co myśleć o ludziach z poprzednich „światów”? Kiedy i gdzie żyli? Istnieje trochę materialnych dowodów w tej sprawie, ale są tak nieprawdopodobne w świetle dzisiejszej wiedzy, że są całkowicie odrzucane przez naukę. Tak jak kiedyś odrzucano kulistość Ziemi oraz kamienie spadające z nieba. Czy nauce starczy odwagi, by się z tym zmierzyć? Wierzę, że tak. Cdn.
Jerzy Chybiński
Człowiek współczesny opuścił Afrykę ok. 75 tys. lat temu. Przed człowiekiem współczesnym były inne migracje m.in. Neandertalczyka, który żył na terenie Europy i Azji kilkaset tysięcy lat. Nie jest wykluczone, że któraś z tych populacji zasiedliła Amerykę wcześniej, bo epok zlodowacenia było więcej. Nie koniecznie przez cieśninę Beringa ale może wybrzeżem Antarktydy. Może wszystko znajdzie kiedyś naukowe uzasadnienie……..