Komentarzyk na czasie
Całkowitą obojętnością zareagowała światowa opinia publiczna Zachodu na oświadczenie W. Putina z przed około trzech lat, kiedy powiedział on, że próba unicestwienia przywódcy Syrii jest z góry skazana na niepowodzenie .Przestrzegał też przed trudnymi do przewidzenia skutkami podgrzewania konfliktu, którego podstawowym zadaniem było wyeliminowanie Asada i zaprowadzenie przy okazji zasad demokracji w Syrii.
W. Putin zabrał głos w tej sprawie, kiedy można było jeszcze zapobiec dalszemu rozwojowi tragedii, której oblicze Świat już zna i której końca nie widać. Apologeci Arabskiej Wiosenki, czyli bezkrytyczni wielbiciele każdej decyzji zapadającej w Waszyngtonie z wielką radością i nadzieją obserwowali rozwój wydarzeń w Afryce i na Bliskim Wschodzie. Miny pomału zaczynały im rzednąć w miarę przedłużania się konfliktu, a dzisiaj sami nie wiedzą po jakie argumenty sięgnąć, aby usprawiedliwić swoją wcześniejszą postawę.
Dzisiaj, kiedy setki tysięcy zdesperowanych ludzi szturmują granice Europy nakazują oni w imię wszelakich wyższych wartości udzielić nieszczęśnikom pomocy. Wielki nacisk kładzie się na wartości humanitarne, empatie, a i wartości chrześcijańskie są w to również wprzęgane, byle tylko jak najmniej mówić o rzeczywistych sprawcach tych wydarzeń. Ten swoisty szantaż moralny jest dosyć skuteczny. Z resztą nie należy bez względu na genezę tej sytuacji przejść obojętnie obok nieszczęścia tych ludzi. Należy im udzielić wszelkiej możliwej pomocy, ale absolutnie nie można w ferworze jej udzielania milczeć i nic nie mówić o przyczynach ich nieszczęścia.
Na szczęście coraz częściej odzywają się ludzie mówiący o tym jak błędnym było rozniecanie zamieszek w Egipcie, Maroku, czy aktywne wsparcie przez NATO rebeliantów obalających Kadafiego. Wcześniejszy najazd na Irak pod pretekstem poszukiwania broni atomowej spowodował wprawdzie obalenie satrapy, który jednak był jako tako przewidywalny – ludzie tam żyjący pozbawieni byli wielu swobód, ale mogli żyć w miarę swobodnie i bezpiecznie. Dzisiaj żyją natomiast w piekle, a porządki jakie tam panują nie dają się opisać żadnymi słowami, jeśli o jakimkolwiek porządku można mówić. Niezbyt chętnie porusza się ten temat w massmediach. Cały przekaz skierowany jest głównie na formy pomocy, kto i ile może pomóc, kto nie chce itp. Na analizę przyczyn poświęca się niewiele przestrzeni medialnej, a jeśli się to robi to w bardzo oględny sposób. Pewnie w obawie, aby nie urazić sprawców. A przecież należy głośno i możliwie często mówić o tym, że zanim zainspiruje się jakąkolwiek awanturę, gdzie będą musieli ginąć niewinni ludzie należy się długo zastanawiać, gdyż przewidzieć rozwój wypadków wobec rozwijającej się spirali przemocy bywa niemożliwe dla wybitnych nawet strategów. Mamy przecież na własnym podwórku przykład tragedii Powstania Warszawskiego, gdzie pomimo w pełni sprawdzalnych tragicznych skutków do dziś znajdujemy nie małą ilość apologetów decyzji, za podjęcie której powinni stanąć przed sądami ówcześni odpowiedzialni za podjęcie decyzji o wszczęciu Powstania. Tak jak wówczas w Polsce tak i dzisiaj na światowej arenie znajdują się ludzie, którzy są władni rozlać morze krwi w imię swoich racji i nie ponosić żadnej odpowiedzialności za skutki własnych decyzji .Zawsze bowiem będą mogli liczyć na płatnych usprawiedliwicieli, lub poparcie ludzi nie rozumiejących realiów, w których żyją.
Pod koniec panowania G. Busha juniora nasza telewizja publiczna pokazała wywiad z wysokim rangą doradca G. Busha seniora. Opowiadał, jak po interwencji w Kuwejcie władze w Waszyngtonie atakowane były medialnie i w prywatnych rozmowach, za to, że nie poszli za ciosem i nie wykończyli S. Hussajna, bo przecież byłaby to akcja usprawiedliwiona i łatwa do wytłumaczenia opinii publicznej. S. Hussajn był bezspornym agresorem, nie cieszył się sympatią, ani jako przywódca ani jako człowiek. Nie trzeba więc byłoby szukać pretekstów pod postacią poszukiwania broni atomowej, lub innych naciąganych argumentów. Okazja wydawała się niepowtarzalna. Stary G. Bush i jego ekipa nie podjęła jednak decyzji o ataku. Udzielający tego wywiadu zakończył krótkim stwierdzeniem. Byliśmy bardzo atakowani i ciągle wypytywani i pytania powtarzały się te same w nieskończoność. Dzisiaj nikt nie pyta. W domyśle – syn chciał być mądrzejszy od ojca, skutki sami widzicie.
Dzisiaj niektórzy publicyści, którym odpowiedzialni za słowo adwersarze pokazują ile błędów popełniła w ostatnim czasie administracja waszyngtońska, a przez to i my również odpowiadają, że nie można było nie popierać ruchów wolnościowych i była to historyczna konieczność. Piękna to retoryka. Tylko kto zwróci życie setkom tysięcy ludzi, kto odbuduje domy, kto ma przygarniać zrozpaczonych koczowników no i na ile zbliżyła się demokracja na wszystkich tych ziemiach, gdzie krew nie prędko obeschnie.
Zniszczenia wojenne: zdjęcia z drona starożytnego miasta Aleppo:
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=aQjw2BVRVg8[/youtube]
Przy okazji analizy w/w wydarzeń warto zadać jeszcze jedno pytanie. Skąd taka akurat selektywność przy wyborze w inspirowaniu zamieszek i awantur wojennych? Dlaczego padł wybór na te akurat państwa? Przecież np. Arabia Saudyjska daleka jest od przestrzegania elementarnych zasad demokracji, a o prawach człowieka, a zwłaszcza kobiet nawet myśleć się nie da, a leży bardzo blisko obok utopionych w krwi narodów. Tam jakiekolwiek próby oporu wobec władzy duszone są z całą bezwzględnością i okrucieństwem w zarodku i nikt z zewnątrz nie próbuje tam nigdy importować rewolucji z zewnątrz.
Bruno