eBTEkonomiaPolitykaReligiaSocjotechnikaSpołeczeństwo

Trybunał Konstytucyjny – jego zadania

Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego trwa już pięć miesięcy i końca nie widać. Znacząca część Polaków nie bardzo wie, o co w tym wszystkim chodzi i nie bardzo się tym interesuje. A sprawa ma fundamentalne znaczenie dla praworządności, a więc także bezpieczeństwa kraju i jego obywateli i dlatego koniecznie trzeba ciągle o tym mówić, więc spróbuję zagadnienie przybliżyć patrząc na sprawę okiem zatroskanego obywatela.
W okresie feudalizmu jedynym prawodawcą był władca (król, cesarz, car) i jego wola była prawem dla poddanych. System taki stawiał poza prawem większość ludzi, z którymi ich właściciel, czyli pan feudalny, mógł robić co chciał. W miarę cywilizowania się społeczeństw coraz więcej światłych ludzi dostrzegało niegodziwość takiego systemu i dążyło do jego zmiany. Zaczęto tworzyć instytucjonalne ramy prawne chroniące państwo i jego obywateli przed samowolą warstwy uprzywilejowanej oraz władców, a także nakładano obowiązki obywateli wobec państwa, które to państwo miało funkcjonować dla dobra tychże obywateli. Takie ramy prawne, powstałe na drodze negocjacji i ścierania się poglądów różnych grup interesu nazwano konstytucją, która miała obowiązywać wszystkich obywateli, władzy wykonawczej nie wyłączając. Najsłynniejszą była Konstytucja Stanów Zjednoczonych, a dla Polaków najważniejsza była Konstytucja 3-go Maja, mająca uratować kraj przed zniknięciem z map Europy. Takie konstytucje stały się powszechne w krajach cywilizowanych.
Autorzy takich najwyższych kodeksów prawa zdawali sobie sprawę, że w miarę upływu czasu zmieniają się uwarunkowania tak wewnętrzne jak i zewnętrzne, powstają nowe idee, więc i konstytucja musi być dostosowywana do tych nowych sytuacji. Sposoby zmian zapisu konstytucji są ściśle ustalone, aby uchronić ją przed samowolą władzy, czasami przypadkowej, wybranej przez „przypadkowe społeczeństwo”. Każda władza – nawet ta najbardziej legalna – ma tendencje do omijania niewygodnych dla niej zapisów lub tworzenia ustaw niezgodnych z zapisami ustawy zasadniczej i dlatego w krajach demokratycznych, zgodnie z zasadami opisanymi w konstytucji, powołano areopag mędrców o nieposzlakowanej uczciwości i znajomości prawa, niezależnej od władzy wykonawczej, stojącej na straży prawa konstytucyjnego a ich decyzje nie podlegają dyskusji i są ostateczne. W Polsce taki areopag nazywa się Trybunał Konstytucyjny.
Po ubiegłorocznych wyborach władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość słusznie zarzucając poprzedniej władzy odwrócenie się od przeciętnego obywatela, brak zainteresowania jego poziomem życia, sprzyjanie pracodawcom i brak ochrony pracowników, a szczytem arogancji było stwierdzenie wicepremier Bieńkowskiej, że „za mniej niż 6 000zł. pracują tylko idioci lub złodzieje.” PiS miało dokonać „dobre zmiany” i to jak najszybciej, nawet uchwalając nowe ustawy w nocy i natychmiast podpisywane przez prezydenta. Szybko okazało się, że arogancja polityków PiS o niebo przerasta poprzedników. Prezes Kaczyński i jego usłużni przyboczni, w ramach „dobrej zmiany” postanowili zawłaszczyć całe państwo wyrzucając skąd tylko się da dotychczasowe kadry i obsadzając swoimi, najczęściej niekompetentnymi ludźmi. Nowa władza doskonale zdaje sobie sprawę, że na straży państwa prawa stoi Trybunał Konstytucyjny, więc usiłuje doprowadzić do jego paraliżu. Uchwala nową, niekonstytucyjną ustawę o Trybunale i żąda, by Trybunał Konstytucyjny oceniał jej konstytucyjność działając zgodnie z zapisami ocenianej ustawy. To tak, jakby egzaminator powiedział kursantowi: Masz jechać niezgodnie z przepisami, bo nie dam ci prawa jazdy. Nic dziwnego, że opozycja i obywatele robią wszystko, by powstrzymać to szaleńcze rujnowanie demokracji – bo przecież nie tylko o Trybunał Konstytucyjny chodzi. Mianowanie Ziobry ministrem sprawiedliwości i podporządkowanie mu prokuratury już skutkuje bezprawiem: niepokorni i samodzielni prokuratorzy są usuwani, a na ich miejsce powoływani są ci, co dla kariery zrobią wszystko. By ominąć niewygodne prawo, likwiduje się formalnie jedne sądy a w ich miejsce powołuje inne już z „właściwą obsadą.
Macierewicz – nowy szef MON, na spółkę z Ziobro, zlikwidowali Prokuraturę Wojskową a prokuratorów uznających katastrofę smoleńską za wypadek a nie zamach, rozgonił po zapyziałych garnizonach. Powołał nową komisję i podkomisję, by udowodnić zamach, płacąc spolegliwym dyletantom wysokie pensje. Z wojska uciekają najlepsi generałowie. Jego nowym pomysłem jest stworzenie wojsk obrony terytorialnej, a jej członkami mają być „najbardziej patriotyczni” młodzi ludzie, czyli kibole i faszyzujący narodowcy. Mają dostać broń i pilnować porządku, czyli zwalczać wszelkie nieprzychylne PiS-owi demonstracje.
„Patriotyczne” i katolickie wychowanie młodzieży staje się pierwszym i najważniejszym obowiązkiem szkoły. Patriotyzm rozwijany ma być na hołdowaniu wszelkim klęskom narodowym, pokazującym jak należy bezsensownie i bezużytecznie dać się zabić, a praca dziś dla lepszego jutra kraju patriotyzmem nie jest. Wychowywanie fanatyków religijnych przynosi zatrute owoce na Bliskim Wschodzie, a twierdzenie że katolicy to nie muzułmanie, w świetle religijnej rzezi w Rwandzie, jest pustosłowiem. Abp Hoser dobrze o tym wie. Historia również pokazuje, że wojny i rzezie religijne to katolicka specjalność.
Pewnie niejeden czytelnik pomyśli, że przesadzam czy nawet histeryzuję. Nieprawda. Władza zawsze deprawuje, a władza pozbawiona kontroli deprawuje podwójnie. Młodzi nie wiedzą, ale starsi pamiętają jak w PRL wpisano do konstytucji „przewodnią rolę PZPR”. Wpisała to polska władza. Wprawdzie dziś PiS czegoś takiego nie zrobi, ale już dziś mówi się coraz śmielej o podporządkowaniu polskiego prawa prawu kościelnemu. Dziś wyhodowany fanatyk, mając jutro większość, może doprowadzić do uchwalenia ustawy o przewodniej roli episkopatu i partii go popierającej. Wtedy wystarczy iskra, by polała się krew.
W Niemczech przedwojennych partia NSDAP, jeszcze nie będąc u władzy, zorganizowała bojówki, które siłą rozprawiały się z przeciwnikami politycznymi i „obcymi rasowo”. PiS jest u władzy i planuje sformowanie bojówek pod pretekstem obrony terytorialnej. Macierewicz i spółka wszędzie wietrzą wrogów, Polaków gorszego sortu, czy wręcz animalsów (zwierząt) -jak powiedział Kaczyński, więc za zasługę dla kraju będą poczytywać sobie zrobienie z nimi „porządku”. Hołubieni przez władzę narodowcy tylko czekają na sygnał, by pokazać jakimi są „patriotami”.
Całe to polityczne i mentalne zamieszanie w Polsce bardzo niepokoi władze unijne, które próbują jakoś wpłynąć na polski rząd, ale efekt jest odwrotny od zamierzonego. Niechęć „Naczelnika” Kaczyńskiego i jego świty do Unii Europejskiej (ale nie do jej pieniędzy) nie jest wcale skrywana, więc grozi nam marginalizacja w Europie – nawet Ukraina się od nas dystansuje.
Plany rządu zmierzające do uszczelnienia systemu podatkowego oraz dodatkowego opodatkowania zagranicznych firm handlowych uważam za słuszne ale metody już nie. Takich spraw nie załatwia się przykładając pistolet do głowy. Tu potrzebne są argumenty, perswazja, współdziałanie z władzami UE, ale PiS woli wojnę, którą na pewno przegra, bo przeciwnik jest cwańszy, silniejszy i od PiS niezależny. Biznes – poza zbrojeniowym – woli spokój i stabilizację. Gdy tego nie ma to ucieka. Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy powiązani gospodarczo ze Światem a zwłaszcza z Europą, więc powinniśmy dbać o stabilizację polityczną, a nasze słuszne postulaty negocjować rzeczowo, bez potrząsania szabelką, w zaciszu gabinetów, bo wtedy każda ze stron negocjacji ma szansę wyjść z twarzą a nie z publicznym rozstrzelaniem. Dotyczy to także spraw pracowniczych, które wymagają pilnego unormowania.
Jak do tej pory polskie władze z Kaczyńskim na czele pokazują, że bliższa im jest mentalność „żołnierzy wyklętych” walczących bohatersko, ale bez sensu i szans na zwycięstwo.
Jerzy Chybiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.