Usłyszała, że „wjechała w prezydenta”. Ta kobieta udowodniła przed sądem, że BOR nie może taranować zwykłych ludzi
Usłyszała, że „wjechała w prezydenta”. Ta kobieta udowodniła przed sądem, że BOR nie może taranować zwykłych ludzi
Ma pani świadomość, że wjechała pani w prezydenta! – to pierwsze słowa kierowcy prezydenckiej limuzyny, który po szarży przez Warszawę rozbił się pod samą bramą Belwederu. Rzekomy sprawca zagrożenia w ruchu drogowym to matka, która odebrała przed chwilą dziecko z przedszkola i spokojnie wracała do domu. Nie dała się jednak zakrzyczeć i wmówić sobie winy.Czytaj więcej w naTemat.pl
— News+
Biuletyn Bez Tytułu (eBt)