eBTPolitykaSocjotechnikaSolidarnośćSpołeczeństwo

Rocznice zwycięstwa

Ósmego maja Świat obchodził kolejną rocznicę zakończenia II Wojny Światowej, tylko w polskich „mediach narodowych” było o tym cicho, jakby Polacy nie tylko nie mieli w tym udziału, ale byli wręcz stroną przegraną na równi z III Rzeszą i ten fakt należy wymazać z kart polskiej historii. Zamiennie świętuje się bratobójczą i bezsensowną (bez żadnych szans na najmniejszy sukcesik) walkę „leśnych” o zawrócenie historii. Szerzej pisałem o tym w artykułach pt. „Żołnierze wyklęci” oraz „Prezydencie do szkoły!” Gloryfikowanie „patriotów-idiotów” i jednoczesne deprecjonowanie całej reszty społeczeństwa, które – mimo narzuconych warunków politycznych – odbudowało kraj ze zniszczeń wojennych („gen zdrady” bo współpracowali z władzą w odbudowie) skutecznie podzieliło Polaków na mniej liczny „lepszy sort” (19% w ostatnich wyborach) i zdecydowanie liczniejszy „gorszy sort”.

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku ta zdecydowana większość, mądrze wykorzystując nadarzającą się okazję (Gorbaczow u władzy w ZSRR) zamknęła „socjalistyczny” rozdział w historii Polski i otworzyła rozdział Polski niepodległej. Symboliczna datą początkową tego sukcesu, podziwianego przez cały Świat, stał się czwarty czerwca 1989 r. kiedy to odbyły się wybory do Sejmu, w wyniku których powstał pierwszy, niepodległościowy rząd składający się z działaczy solidarnościowych i niepodległościowych. Nie było w nim byłych”żołnierzy wyklętych” ani ich potomków.

Pokojowa i skuteczna walka Polaków – także z udziałem dużej części ludzi poprzedniego systemu – stała się wzorem do naśladowania dla pozostałych państw ówczesnych „demoludów” – nie wyłączając ZSRR i jego republik – skutkiem czego wszystkie europejskie państwa „socjalistyczne” oraz republiki radzieckie uzyskały pełną niepodległość. Polska stała się liderem państw środkowoeuropejskich. Lech Wałęsa – symbol tego zwycięstwa – uhonorowany został Pokojową Nagrodą Nobla i był przyjmowany z najwyższymi honorami przez najważniejszych przywódców świata. Niestety, w „odzyskanych mediach narodowych temat święta 4 czerwca nie istniał, z wyjątkiem rozmowy pani prowadzącej Wiadomości ze znaczącym przedstawicielem PiS (celowo litościwie pomijam nazwiska), które to osoby stwierdziły z nieukrywaną dezaprobatą, że to nie było żadne zwycięstwo, tylko:strony dogadały się, zwykłe porozumienie stron”. Przypuszczam, że według tej narracji zwycięstwo może być tylko wtedy, gdy leje się morze krwi, trup ściele się gęsto a ruiny będą przypominały Warszawę po powstaniu 1944 r. Wtedy byłoby co świętować. Pokojowe dogadywanie się i niezbędne kompromisy to zdrada „gorszego sortu”, który – według posłanki partii rządzącej – „powinien być deportowany z kraju”. Słów tych nikt nie odwołał, więc pewnie obowiązują, tylko realizacja jest odłożona w czasie. Dlaczego partia rządząca sieje tyle nienawiści do większości Polaków? Dramatem Polski jest, że taki sposób myślenia przekazywany jest dzieciom i młodzieży w szkołach rządzonych de facto przez  kościół katolicki, którego przedstawiciele mają gęby pełne miłości bliźniego. Te zatrute owoce widać było w niedzielę 1 czerwca w „dziecięcym sejmie”. Wprawdzie uczestnicy zostali wyselekcjonowani, ale swoje poglądy wynieśli ze środowiska swoich rodzin, szkoły i kolegów i mało prawdopodobne, by zmienili je w dorosłym życiu. Jest to dramat Polski, bo Świat, a szczególnie Europa – stara się wychowywać społeczeństwo w duchu pokoju, wolności, równości, szacunku dla inności, bez względu na pochodzenie, miejsce zamieszkania czy kolor skóry – wszak wszyscy jesteśmy dziećmi Tej Ziemi. Polskiej młodzieży narzuca się mentalność dziewiętnastowiecznego zaścianka a kraj staje się lekceważonym skansenem. Przebudowa takiej mentalności zajmie dwa pokolenia, pod warunkiem że nikt nie będzie przeszkadzał, na co nie liczę. Obym był fałszywym prorokiem. Nadzieję widzę w internecie i znajomości języków obcych oraz w – jeszcze – otwartych granicach, co pozwala na przenikanie się kultur i mentalności. Niech młodzi korzystają z tego jak najwięcej.

Dzień e czerwca niewątpliwie jest świętem zwycięstwa wolności, ale „Polak przed szkodą i po szkodzie głupi” (to Kochanowski), więc nie potrafiliśmy należycie wykorzystać tego zwycięstwa i popełniamy błędy za błędami, o czym piszemy od początku istnienia naszego Biuletynu, choć ciągle mam wrażenie że rzucamy grochem o ścianę. Te błędy postaram się przedstawić w telegraficznym skrócie w następnym artykule.

Jerzy Chybiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.