Trójpodział władzy
Długo przekonywałem sam siebie że bieżący temat podporządkowania sądów władzy wykonawczej jest bardzo eksponowany we wszystkich środkach masowego przekazu, więc trudno dodać coś innego, coś co umyka komentatorom albo wolą o tym nie mówić. Jednak przemogłem się.
W poprzednim artykule podsumowującym sposoby i skutki rządzenia po roku 1989 stwierdziłem, że żaden rząd nie spełniał moich oczekiwań („ch…, d… i kamieni kupa”, „państwo teoretyczne” itp.). Najlepsza rzecz, jaką w tym czasie zrobiono to Konstytucja. Nie jest ona doskonała, ma szereg mankamentów, ale przy tak zróżnicowanym społeczeństwie tylko taki kompromis był możliwy. Pracowano nad nią długo, konsultowano ze wszystkimi środowiskami prawniczymi, politycznymi, autorytetami społecznymi i innymi. Jedynie taka droga stanowienia prawnych podstaw ustroju państwa jest prawidłowa. Zapisy Konstytucji wprowadziły trójpodział władzy: władza ustawodawcza (Sejm i Senat), władza wykonawcza (rząd) i władza sądownicza (Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu, Sąd Najwyższy i sądy niższej instancji w terenie) oraz wprowadzono zakaz cenzury i wolność wypowiedzi dla „czwartej władzy”, czyli środków masowego przekazu zakładając, że będzie ona kontrolować trzy pierwsze. Wprowadzono także immunitet dla pierwszej i trzeciej władzy, by ludzie tam pracujący czuli się bezpiecznie i nie byli zagrożeni przez władzę wykonawczą.
Praktyka pokazała, że te wszystkie zabezpieczenia nie do końca spełniają swoje zadanie. Dominująca w ostatnich trzech dekadach narracja neoliberalna na pierwszym miejscu stawiała pieniądz i dorabianie się za wszelką cenę, a brak bogactwa za coś wstydliwego i niegodnego ludzi ze społecznych elit. Ludzie o słabszych „kręgosłupach” moralnych i etycznych poddali się tej presji. Dotyczy to ludzi polityki, ludzi biznesu, mediów i także niektórych prawników. Różne powiązania towarzyskie, partyjne czy biznesowe a nawet ze środowiskiem przestępczym
doprowadziły do wielu patologii i afer we wszystkich instytucjach władzy. Nie będę podawał przykładów, bo każda kolejna władza wywleka „grzechy” poprzedników i są one znane społeczeństwu, zwłaszcza że obecnie to wywlekanie się nasiliło. Taki niekorzystny dla Polski stan bezwzględnie trzeba naprawić. Tyle tylko, że dżumę chce się leczyć cholerą.
Dążenie PiS-u do podporządkowania sobie władzy sądowniczej, by móc ją „naprawiać” czyli dyscyplinować, budzi uzasadniony sprzeciw, bo stawia siebie w pozycji uprzywilejowanej i poza skuteczną kontrolą. Nikt nie uwierzy, że ludzie tej partii to same anioły w ludzkiej postaci. Wielu z nich ma „sporo za uszami” nie wyłączając samego prezesa, szefa MON, „misiewiczów” itd., itp. Dotychczasowe działania tej partii w dążeniu do rządów autorytarnych (autorytetem ma być Prezes) po objęciu władzy to:
1. likwidacja korpusu służby cywilnej i obsadzenie stanowisk ludźmi bez kwalifikacji ale posłusznymi koniunkturalistami
2. wymiana całej kadry dowódczej w wojsku – wielu wyższych oficerów wolało zrezygnować z pracy niż biernie się temu przyglądać (Stalin przed II wojną też wymienił kadrę oficerską, tyle że zwolnionych kazał rozstrzelać)
3. tworzenie PiS-owskiej armii wyjętej spod dowództwa wojskowego a podległej bardzo kontrowersyjnemu Macierewiczowi, przeznaczonej do obrony władzy, prezesa i jego ludzi (wszelkie zaprzeczenia są niespójne, nielogiczne i bez uzasadnienia militarnego a wyrzucona kadra nie przeszkodzi)
4. całkowite podporządkowanie rządowi (prezesowi) władzy sądowniczej zapewniające bezkarność ludziom obecnej władzy
5. straszenie, że po wakacjach wezmą się za niezależność prasy
Wszystkie te działania wyraźnie wskazują, że Kaczyński chce mieć władzę absolutną i poza wszelką kontrolą, bo śpieszy się z „naprawą” kraju z uwagi na swój wiek i słaby stan zdrowia, a wszelkie prawne i zdroworozsądkowe procedury pozwalające na wypracowanie najsensowniejszych rozwiązań, tą „naprawę” znacznie by opóźniły. Przypomniały mi się zasłyszane kiedyś sentencje, że największym zaufaniem mogą cieszyć się osoby wnikliwie kontrolowane i druga sentencja, że władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Konstytucyjny trójpodział władzy kontrolującej się nawzajem nie uchronił Polski przed wieloma – powiem delikatnie – nieprawidłowościami a brak takiej kontroli ma sytuację poprawić?
Nigdzie, w żadnym kraju na świecie, we władzach nie siedzą ludzie o idealnych charakterach i największej wiedzy. Powszechne jest przekonanie że „polityka to brudna sprawa” i trudno mieć inne mniemanie. Jestem pewien, że wkrótce zaczną wychodzić na światło dzienne niecne sprawki ludzi PiS-u czujących bezkarność, jak np. radny z Bydgoszczy katujący swoją żonę czy inny zmuszający żonę do prostytucji, znane obecnie metody kupowania poparcia poprzez kilkudziesięciotysięczne pensje dla „misiewiczów” w radach nadzorczych, których zadaniem jest dopilnowanie finansowania instytucji popierających działania władzy, dziesiątki milionów zł. wydawane na pensje „ekspertów” mających zakłamać prawdziwą przyczynę katastrofy smoleńskiej, paromiliardowe dotacje dla najbogatszej instytucji (kk) itp. Najgorszym możliwym scenariuszem jest prawdopodobne zawieszenie lub wyrzucenie Polski z Unii Europejskiej za łamanie unijnych zasad i traktatów – przecież podpisanych przez Polskę. Takie metody Polski nie naprawią, a tylko jeszcze bardziej ją popsują. A co będzie, jak w najbliższych wyborach Kaczyńskiemu zabraknie większości parlamentarnej a do Sejmu dostaną się katonarodowi faszyści, których PiS już dziś na wszelki wypadek dopieszcza? Zgodzi się na najgorsze rozwiązania, byle mieć koalicjanta dającego mu większość? Kto wystąpi przeciw? Prezydent?
Według mnie jedyną rozsądną alternatywą jest poddanie wszystkich trzech władz pod kontrolę społeczeństwa obywatelskiego. Dzisiaj takiego społeczeństwa nie ma, bo przez 28 lat zrobiono wszystko, aby nie powstało. Zbudowanie takiego społeczeństwa to zadanie dla partii politycznych, organizacji społecznych, wolnej (jeszcze) prasy i wszystkich mądrych i uczciwych ludzi spośród tych trzech władz. Młody poseł , który zablokował podwyżkę cen paliw, pokazał, że w PiS też są mądrzy ludzie. Kiedy już takie społeczeństwo powstanie, każde nieetyczne postępowanie będzie wywlekane na światło dzienne, napiętnowane i stosownie ukarane. Jest to też zadanie dla wszystkich uczciwych członków każdej partii, żeby o „brudach” informować opinie społeczną.
Potężnej presji wyborców będzie się bał każdy funkcjonariusz publiczny, każdy poseł czy nawet przedsiębiorca a zwłaszcza każda partia. Wolna prasa i dziennikarze śledczy staną na wysokości zadania. Mam cichą nadzieję, że stanie się to po najbliższych wyborach, czego Polsce i Polakom gorąco życzę.
Jerzy Chybiński