Ja (TV) TRWAM a ty?
Dostałem zaproszenie. Zaproszenie na „IV Wrocławski Marsz w Obronie Wolnych Mediów”. Czyli jak mniemam w obronie jedynie słusznych mediów – czyli TV Trwam pana Tadeusza Rydzyka. Ulotka biedna (czarno-biała) zapewne jak sam marsz – bo w mediach za bardzo nie słyszało się o tym jakże wielkim wydarzeniu.
Poniżej prezentuje moje oświadczenie dotyczące otrzymania ulotki:
Dnia 25.11.2013 około godziny 18:00 udałem się do skrzynki pocztowej, jak zawsze spodziewając się masy reklam drukowanych w kolorze – nawet na papierze kredowym. Moje przypuszczenia okazały się słuszne. Mnóstwo bezużytecznych reklam – prawie jak za kampanii wyborczej. W tej mnogości reklam – pomyślałem sobie – jak taki biedny polityk ma się przebić ze swoim programem wyborczym, skoro jego reklama zapewne gubi się w tej nieskończonej ilości materiałów drukowanych.
Na szybko przeglądając reklamy rzuciło mi się w oczy „nietuzinkowe” zaproszenie na marsz w obronie finansów Tadeusza Rydzyka. Biedak – pomyślałem. Już zacząłem żałować i pluć sobie w brodę, że zajrzałem do skrzynki po dacie marszu. Zapewne na tym marszu rzuciłbym coś na tacę. W końcu obrona wolnych mediów sporo kosztuje.
Po kliku sekundach nadeszło otrzeźwienie – widocznie ulotka była majstersztykiem socjotechnicznym? Jakie wolne media? Jaki biedak Rydzyk? Jaki marsz?
Gdy w końcu zszedłem na ziemię po tej niecodziennej lewitacji, gdy moja stopa w końcu zetknęła się z twardym podłożem – stwierdziłem „toż to oszołomy”!
Najpierw zobaczyłem krzyż nad sercem – by następnie ujrzeć napis TRWAM. Me serce na widok tego napisu zabiło szybciej, ma dusza zbliżyła się do boga katolickiego. Dowiedziałem się, że aby w pełni być uczestnikiem owego marszu muszę uczestniczyć we mszy świętej o godzinie 12. Pewnie zrzuta na tacę kościoła pw. Bożego Ciała na ul. Świdnickiej też by się przydała. Pewnie mają dach do remontu – pewnie jeszcze nie starali się o dofinasowanie z Urzędu Miasta. Znów zacząłem żałować, że skrzynkę otwarłem dwa dni po tym jakże wiekopomnym wydarzeniu dla Wrocławia.
Marsz zaczął się o 13:30, czyli msza święta miała trwać jakieś 1,5 godziny. Po doświadczeniach ze chrztem dziecka mojego brata – ode chciało mi się marszu.
Organizatorami tego marszu były pisane za oryginałem z małych liter:
1. wspólnoty katolickie;
2. środowiska patriotyczne Dolnego Śląska.
Ulotkę zatrzymałem, aby spłodzić ten artykuł oraz aby co jakiś czas mieć powód do niegranicznego niczym – mego rechotu.
A ty Wrocławiaku, co robiłeś 23 listopada 2013 o godzinie 13:30?
Tak się składa, że pisałem o tym samym, ale ulotke zagubilem, bo Tadeusz sąm w sobie wartością jest, tak jak sejmowy krzyż, nielegalnie powieszony przez pijanego posła. Wolne media to te internetowe, jak wasze, bo i jeszcze „Nie”, bo jako jedyną w Polsce gazeta nie bała się stawić czoła uniwersyteckiej ubecji,, która gnębi naukowca za nieprzepuszczenie plagiatu. „Niewolnica z doktoratem ” jak raz pasuje do zniewolonego narodu pełnego strachu, ktory sciele uniwersyteckie korytarze. Powiesz nie, to powiedzą ciebie tak jak sejmowy krzyż, w nocy i pod strachem.
Czy ktoś z nas czuje się bogaty? A może wolny??? Wszystko oceniać trzeba właściwą miarą. Tadeusz Dyrektor już dawno zapomniał jak to jest mieszkać w ubogiej wiejskiej chacie. Teraz kocha Jezusa i wszystkich swoich wiernych sponsorujących jego przedsięwzięcia. Może Jezusa trochę mniej…W otoczeniu pochlebców czyhających na każdy strącony niechcąco ochłap z dyrektorskiego stołu trudno jest pochylić się nad niedolą innych i spokojnie zagłębić się w rozważania na temat nauki Jezusa o skromności, ubóstwie, pomocy potrzebującym i nadstawianiu drugiego policzka. Jaki pan- taki kram. Widocznie Bóg lubi forsę….Tylko po co mu ona? Baluje z anielicani w niebie, aniołkami? Z mojego punktu widzenia ma wszystko. Ale ja jestem tu gdzie jestem. Może gdybym był tam gdzie ON też odczuwał bym niedosyt. Każdy pochlebca ma jakiś cel. Gdy się komuś włazi w dupę, można się ubrudzić. Czy Dyrektor Tadeusz jest czysty i czy czyste są jego intencje gdy wkręca się w d…p. Bogu?
Nauka nie idzie w las…….Czarni czuwają nad edukacją swoich owieczek już od przedszkola. Nie można się dziwić, że z braku innych wiadomości za wiarygodne przyjmuje się te nabyte na lekcjach religii. To nie jest wina młodego człowieka ale systemu, który dla zachowania stołków przy korycie i mając na uwadze przykre doświadczenia „komuny” nie jest zainteresowany edukacją młodzieży. „Głupi naród wszystko kupi”…..demony, złe moce, kary boskie i inne banialuki. Każdy rząd nie wyłączając lewicowego układał się z czarną wierchurzką.
Obie strony patrzą na siebie wrogo ale tolerują swoje ułomności w imię trwania przy władzy. Czasem wypuszczą latawca (bojówkarzy pod Renomę) celem odwrócenia uwagi od istotnego problemu. I życie toczy się dalej…Zadziwiająca jest troska o zbawienie maluczkich i wielka tolerancja dla niedoskonałości wielkich.