Przemyślenia na sobotę
Sobotnie spotkanie z Januszem Palikotem
Wybory prezydenckie pokazały, że Twój Ruch nie może przebić się ze swoim programem do świadomości społeczeństwa. Te strzępy programu, które są publikowane w mediach, są tak okrojone i tak podane, by Polaków do nich zniechęcić. Janusz Palikot po wyborach powiedział, że TR wyprzedza swój czas. To stwierdzenie w pewnym sensie winą za porażkę wyborczą obciąża społeczeństwo. Nie zgadzam się z takim poglądem. Przyczyn porażki przede wszystkim szukać należy w nas samych. Nie chcę roztrząsać rzeczy przeszłych, bo czasu się nie cofnie, więc proponuję skupić się na przyszłości, gdyż przed nami wybory parlamentarne i na tym musimy skoncentrować siły, środki i możliwości intelektualne.
Powyżej wskazałem, że uzależnienie od oficjalnych mediów przynosi nam straty, więc musimy się uniezależnić. Strona internetowa TR jest nastawiona na promowanie jedynie Janusza Palikota i to w nie najlepszej formie. Czytając ją ma się wrażenie, że TR to tylko samotny Przewodniczący wypruwający z siebie żyły a za nim nie ma nikogo. Na taką jednoosobową partię nikt nie postawi krzyżyka (chyba, że krzyżyk). Musimy udowodnić, że tak nie jest. Musimy w możliwie najkrótszym czasie wyszukać w swoich okręgach ludzi, których życiorys i dorobek będzie miał potencjał wyborczy (nie wykluczałbym także sympatyków). Jednym z możliwych sposobów może być swoisty konkurs pisemnych prezentacji ocenianych przez jakieś (do ustalenia) gremium, a następnie udzielenie im organizacyjnego wsparcia, gdyż zakładam, że większość nie będzie dysponowała odpowiednimi pieniędzmi i czasem, bo dziś nie pracuje się 8 godz. za godziwą płacę, tylko kilkanaście za niewielkie pieniądze. Forma takiego wsparcia uzgadniana byłaby z kandydatem. Dalszą promocję wybranych osób – po akceptacji – wspomagałyby władze centralne. Musimy przekonać społeczeństwo, że w naszym gronie jest dużo wartościowych i mądrych ludzi.
Druga sprawa to program. Przede wszystkim program ekonomiczno-gospodarczy, skierowany do tej połowy elektoratu, która uważa, że nie ma na kogo głosować. Powyborcze analizy jasno pokazują, że ogląd społeczny polskiej rzeczywistości znacznie się różni od tego, co nam serwuje narracja elit polityczno-gospodarczych. Nie trzeba być wybitnym specjalistą ekonomicznym czy gospodarczym, żeby widzieć, że ponad dwa miliony Polaków musiało szukać chleba na obczyźnie, drugie tyle jest bez pracy, kraj się wyludnia, bo przyrost naturalny jest ujemny a spowodowany jest bardzo niskimi zarobkami, nie starczającymi na założenie i utrzymanie rodziny, niestabilność zatrudnienia uniemożliwia jakiekolwiek planowanie przyszłości, udział płac w PKB jest prawie najniższy w Unii – takich przykładów można mnożyć. Wzrost gospodarczy (oparty głównie na eksporcie produktów nisko przetworzonych oraz płodów rolnych) jest faktem, ale ten wzrost konsumowany jest przez wąskie grono elit gospodarczych i politycznych a badania OECD i niezależnych specjalistów wykazują powolny spadek realnych (po uwzględnieniu systematycznego wzrostu poza konsumpcyjnych kosztów utrzymania) dochodów pracobiorców. Kilka lat temu udział płac w PKB wynosił 44,2% a dzisiaj 35,6%. Także polskie dane pokazują, że w ciągu czterech ostatnich lat liczba osób nie posiadających żadnych oszczędności wzrosła z 72 do 82% a jednocześnie pozostała część posiada około 600 miliardów oszczędności w polskich bankach, a nie do oszacowania jest kwota pieniędzy wyprowadzonych do rajów podatkowych. Zadłużenie kraju systematycznie rośnie i obecnie wynosi 1,6 biliona zł. Jest to efekt przede wszystkim niepłacenia podatków przez najbogatsze firmy i międzynarodowe korporacje oraz wprowadzenie Polski w pętlę zadłużeniową (patrz artykuł w Biuletynie pt. „Rolowanie długów”). Jaka jest przepaść między elitami a szarymi Polakami najlepiej ukazuje wypowiedź sprzed około 10 laty Jana Krzysztofa Bieleckiego. Dostrzegł on brak oszczędności na kontach bankowych i apelował, by Polacy nie trzymali pieniędzy w skarpetach tylko w bankach i śmiało je wydawali, by rozruszać gospodarkę! O ile pracobiorcy dość dobrze orientują się w poziomie życia swoich pracodawców, o tyle pracodawcy na ogół w ogóle nie orientują się w poziomie życia swoich pracowników. Olbrzymie rozwarstwienie dochodów uważane jest przez międzynarodowych specjalistów za główną przyczynę światowych kłopotów gospodarczych (druga przyczyna to nie poddana kontroli działalność międzynarodowej finansjery), ale w polskich mediach nie znajduje to odzwierciedlenia. Twój Ruch musi pokazać społeczeństwu że dostrzega te problemy i chce zrobić wszystko, by wynikające z nich dolegliwości dla świata pracy przynajmniej łagodzić.
Musimy znaleźć sposób, by dotrzeć do społeczeństwa i przekonać go że dostrzegamy te problemy i jesteśmy po stronie słabszych i krzywdzonych. Koło Racji z Wrocławia usiłuje od kilku lat pokazywać społeczeństwu, że te sprawy widzimy. Jesienią 2013r. partia Racja PL połączyła się z Twoim Ruchem i nasze Koło niejako we wianie wniosło swój portal „Biuletyn Bez Tytułu” (redaktorem naczelnym jest Paweł Bartkowiak), w którym zamieszczamy systematycznie artykuły omawiające różne bieżące sprawy kraju, w tym pokazane wyżej. Uważam, że nasz Biuletyn może być tym medium, które jest w stanie przebić się z naszym przekazem do społeczeństwa. Rozpropagujmy go we wszystkich okręgach, namówmy mądrych ludzi, by też w nim publikowali, postarajmy się, by stał się witryną naszego TR w całym kraju. Zmiana myślenia o państwie, społeczeństwie, gospodarce i polityce jest bardzo ważna, bo bieda zawsze rodzi frustrację a ta generuje poglądy skrajne, nie wyłączając faszyzmu i agresji w relacjach społecznych, co już się dzieje. Innym, równoległym sposobem kontaktów ze społeczeństwem mogą być gazetki, takie jak te przed wyborami. Ludzie chętnie je brali i czytali. Przestrzegałbym jednak przed tanim populizmem, bo ludzie – wbrew mniemaniom elit – swój rozum mają i potrafią odróżnić ziarno od plew.
Siejmy więc ziarno prawdy i mądrości, pamiętając o uczciwości wobec naszych potencjalnych wyborców. Bądźmy cierpliwi i nie dajmy się ponosić emocjom, bo to zły doradca, miota człowiekiem od ściany do ściany i psuje relacje z potencjalnymi sojusznikami. Ja bardzo żałuję zerwania współpracy z Romanem Kotlińskim, bo jego Fakty i Mity robią doskonałą robotę, tak przecież zgodną z naszymi poglądami. Może dałoby się jakoś poprawić relacje?
A póki co „Róbmy swoje. Może to coś da.”
Jerzy Chybiński