Współczesne religie to przeżytek
Współczesne religie to przeżytek, to anachronizm dawnych ciemnych wieków. Według astrologii obecnie jesteśmy w końcowej erze Ryb, erze ciemnoty, wojny i zacofania. Ludzkość powoli wkracza w erę Wodnika, erę złotego wieku pełnego obfitości oraz przemian społecznych. [źródło]
Przykładem wieku ciemnego i zacofania może być Terlikowski, który stwierdził:
Nowe średniowiecze w Polsce – tego życzę Andrzejowi Dudzie. Tomasz P. Terlikowski złożył życzenia Andrzejowi Dudzie po zwycięstwie w II turze wyborów prezydenckich. Nowe średniowiecze, czyli rozkwit państwowości i kultury – tak precyzuje swoje życzenia dziennikarz na łamach serwisu Fronda.pl . [źródło]
Widocznie Terlikowski akurat spał, albo dłubał w nosie (?) na lekcji historii, gdy uczono że średniowiecze to wieki ciemne. Regres rozwoju społeczeństwa i umysłu w porównaniu do starożytności jest bardzo zauważalny. Śmiem twierdzić, że gdyby nie rządy religii i kacyków religijnych w średniowieczu oraz negacja dokonań starożytności – ludzkość była już by na innym poziomie cywilizacyjnym? Znacznie wyższym!
Dlaczego Terlikowskiemu marzy się średniowiecze? Wydaję mi się, że ma on dobre predyspozycje, aby być katem postępu i umysłu. W nowym średniowieczu Terlikowski byłby dobrym inkwizytorem, ścinając ludzi za odmienność poglądów, czy prowadząc Indeks Ksiąg Zakazanych.
Terlikowski jest idealnym przykładem tego, że współczesne religie to przeżytek. Średnio inteligentny człowiek, mierny ale wierny, stojący na straży zakazów i nakazów religijnych wymyślonych przez kacyków religijnych – aby kontrolować umysł i postęp. Tacy ludzie jak Terlikowski nie pojmują tego, że są hamulcowym postępu – albo nie chcą tego dostrzec? Dla nich postęp i nauka, światłość umysłu to zło, które trzeba zwalczać.
Wiedza to narzędzie, które zabija współczesne religie, dlatego jest tak zwalczana.
Wydaje się, że głównym celem współczesnych religii jest zwalczanie innych poglądów, myśli, filozofii? Każdy nurt nauki, który jest sprzeczny z tzw. Prawem Boskim jest z założenia zły, bo osłabia pozycję kacyków religijnych. Wyznawcy współczesnych religii, nie tylko zwalczają inne religie, ale także współwyznawców będących w opozycji do głównego nurtu. Ile to już było nałożonych ekskomunik w kościele katolickim na osoby inaczej myślące, mające inne poglądy? Dlatego uważam, że współczesne religie to przeżytek.
Prawo Boskie to wymysł kacyków religijnych, chcących sterować ciemnym i ogłupionym ludem. Najważniejszym z praw jest Prawo Stanowione, będące zapisanym dorobkiem cywilizacyjnym danego społeczeństwa.
Współczesne religie to przeżytek, bo przyciągają ludzi, którzy za obietnice życia w niebie stają się katami wolności, postępu i umysłu. Współczesne religie narzucają swoje normy i zakazy nie tylko sobie, ale całemu społeczeństwu.
Dobrym przykładem jest przykład żołnierza izraelskiego, który zjadł kanapkę z wieprzowiną – choć wieprzowina jest zakazana w judaizmie? Biedak został skazany na 11 dni więzienia, za to że nie zastosował się do nakazów religii, choć mógł być ateistą, albo wyznawcą innej religii? Dla inkwizytorów religijnych nie było ważne, że ów żołnierz broni granic państwa, którego czuje się obywatelem, dla nich najważniejsze było to że złamał zasady religii.
Przykład izraelskiego żołnierza pokazuje, że człowiek dla współczesnych religii jest przedmiotem, a nie podmiotem.
Dopiero interwencja izraelskiego ministra obrony – po nagłośnieniu sprawy przez rodzinę i media – spowodowała anulację kary, nałożonej przez inkwizytorów. Na koniec rzecznik izraelskiej armii stwierdził:
Izraelska armia nadal będzie podawać żołnierzom koszerne posiłki. Nie powinna jednak sprawdzać kanapek swoich żołnierzy. W naszej armii jest miejsce dla każdego. [źródło]
Ostatnio inkwizytorzy z tzw. Państwa Islamskiego zakazali hodowli gołębi, ponieważ według nich gołębie obrażają islam. Nadpobudliwość i nadinterpretacja inkwizytorów współczesnych religii ociera się o śmieszność.
Biedne gołębie zostały wpisane na Indeks Zwierząt Zakazanych, zapewne tuż obok świń ponieważ:
Gołębie w czasie lotu mają nie dość starannie ukrywać swoje genitalia co, zdaniem przedstawicieli IS jest „obraźliwe dla muzułmanów”. [źródło]
Zakaz hodowli w Państwie Islamskim jest dobrym przykładem tego, że współczesne religie to przeżytek. Znów banda nierobów, z lenistwa – czy raczej z potrzeby kierowania i sterowania umysłami ludzi – stara się zakazywać tego i owego. Jeżeli genitalia gołębia przeszkadzają inkwizytorom to nie muszą ich hodować! Jak gołąb pokaże im genitalia, mogą odwrócić wzrok! Lecz inkwizytorzy współczesnych religii uważają, że to co obraża ich powinno obrażać także i innych obywateli.
Zresztą współczesne religie to tylko zakazy i nakazy. Z współczesnych religii nie ma żadnego pożytku, czy korzyści – po za obietnicą pójścia do bliżej niezidentyfikowanego nieba? Tak ważny dla moralności i sprawiedliwości Dekalog, może zostać zastąpiony Prawem Stanowionym.
Do współczesnych religii będących przeżytkiem zaliczył bym także buddyzm. Buddyzm – jak może nam się wydawać w Cywilizacji Świata Zachodniego – nie jest religią pokoju i miłości. A wszystko za sprawą buddyjskich inkwizytorów, zwanych radykałami:
Rohingya, najbardziej prześladowana mniejszość świata. W kraju (Birma – dop. aut.) są atakowani przez buddyjskich radykałów, a przez państwo pozbawieni wszelkich praw i zmuszani do robót przymusowych. Kiedy próbują uciec, narażają się na w najlepszym przypadku na długą wegetację w obozach dla uchodźców, w najgorszym – na śmierć na morzu. W takiej sytuacji znajdują się Rohingya, muzułmanie z zachodniej Birmy, grupa określana jako jedna z najbardziej prześladowanych mniejszości na świecie. [źródło]
Kilka tysięcy lat współczesnych religii, zabicie całych nacji tzw. heretyków, przyniosło największy regres umysłowy w społeczeństwie. Człowiek dla człowieka jest wilkiem. Tylko powrót na tory wiedzy i postępu pozwoli człowiekowi na osiągnięcie nieznanych nam jeszcze celów. Przed nami nowa era.
Celem człowieka nowej ery powinna być GNOZA, dążenie do doskonałości poprzez poszerzenie swoich horyzontów myślowych. GNOZA to byt, nieosiągalny człowiekowi, a tylko odkrycia naukowe i postęp techniczny i postęp umysłu ogółu powalałby zbliżyć się do GNOZY.
GNOZA to Bóg, a profesorowie akademiccy, wykładowcy, nauczyciele to jego kapłani. GNOZA to dążenie do zdobycia nieosiągalnej wiedzy, to wieczny postęp. GNOZA to otwarcie umysłu.
GNOZA nie potrzebuje instytucji, murów, składek wiernych. GNOZA nie zna nakazów i zakazów. Kapłani GNOZY – profesorowie, nauczyciele – to źródła wiedzy, oraz zasoby tejże wiedzy. To na nich spoczywa obowiązek przekazywania obiektywnej wiedzy, zachęcenie ogółu to otwarcia umysłu.
Wynalazki, postęp techniczny to źródła GNOZY. Wszystko to co nie jest zakazane Prawem Stanowionym, jest dozwolone.
W nowej erze nie ma miejsca dla wpółczenych religii będących instytucjami, które są tylko katem wolności i rozwoju.
Na przykładzie Kościoła Katolickiego można zrozumieć dlaczego współczesne religie to przeżytek, to hamulcowi postępu, rozwoju i wiedzy. Zacytuję fragmenty książki „Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieprozumienia” – aut. Georges Minois [Oficyna Wydawnicza Volumen W-wa 1996]:
Kościół potępia (…) wszystkie wyniki naukowe mogące podważać tradycyjną interpretację Biblii oraz dogmatów. (chodzi o późne średniowiecze poczatek renesansu – dop. aut.) (…) źródłem potępień mogą być środowiska uniwersyteckie, fakultety teologii, te bastiony tradycjonalizmu, mocną ręką rządzone przez duchownych, a także parlamenty, instytucje wprawdzie świeckie, ale często powiązane z Kościołem (…).
Przede wszystkim uznaje się, że ruch Ziemi jest nie do pogodzenia z nauczaniem biblijnym. Na tym terenie doszło do najbardziej spektakularnych posunięć, (…), w 1616 i w 1633 roku, potępienie heliocentryzmu przez Święte Oficjum.
Inna teoria ostro zwalczana w XVII wieku przez władze kościelne to atomowa budowa świata. W 1641, 1643, 1649 roku Święte Oficjum potępia ojca oliwietana Andreę Pissiniego; w 1691 roku w skutek nacisków Kościoła wielki książę Toskanii zakazuje głoszenia tej teorii w swoim państwie, między rokiem 1688 a 1697 niepoprawni atomiści stają w Neapolu przed sądem. (…)
Kościół, a zwłaszcza jezuici, nad atomy wyraźnie przekłada arystotelewską fizykę żywiołów i jakości. (…)
W 1624 roku w Paryżu, u Francois de Soucy, filozofowie Jean Bituad i Antoine de Villon, wspierani przez medyka Etienne’a de Clave wytaczają publiczny proces Arystotelesowi. Jednym z głównych wątków rozprawy jest następujące stwierdzenie: „Wszystko składa się z atomów”.
Fakultet teologii przyjął to bardzo źle: Etienne’a de Clave został aresztowany, a jego atomistyczne tezy objęto zakazem.
W wieku XVII Kościół i instytucje kontrolowane przez niego m.in. uniwersytety sprzeciwiały się teorią krążenia krwi sformułowaną przez Harveya oraz stawiającą pierwsze kroki antropologii.
Jeszcze bardziej paradoksalny jest stosunek do Newtona jezuitów. Najpierw przez pierwszą połowę XVII wieku, zwalczali Kartezjusza w imię Arystotelesa i jego jakości zakrytych , ale później przyjęli stopniowo fizykę mechanistyczną, która właśnie zaczęła tryumfować w ich kolegiach w momencie, kiedy pojawiła się teoria przyciągania. Zaczęła się nowa wojna z intruzem, oskarżanym ni mniej, ni więcej tylko o to że chce przywrócić jakości zakryte.
(…) musimy stwierdzić, że wszystkie wielkie dyskusje naukowo-technologiczne, jakie toczyły się koło roku 1700, miały miejsce w świecie protestanckim. W przeciwieństwie do Kościoła katolickiego, który patrzy nieufnie na wszystkie nowinki naukowe i czuwa zazdrośnie nad integralnością swych dogmatów, świat protestancki daje dowody znacznie większej witalności naukowej, wspartej nawet błogosławieństwem przez kościoły.
A wystarczyło tak niewiele (wiek XVIII – dop. aut.) (…), wystarczyło zrezygnować z traktowania Biblii jako podręcznika naukowego. Kościół tego jednak nie chce i właśnie ta postawa zablokuje wszystko na następne dwa wieki. Nie ma żadnych możliwości, dopóki Księgę rodzaju traktuje się jako podręcznik historii, prehistorii, geologii i biologii. W obliczu nowego faktu z zakresu nauki, każdej nowej teorii Kościół będzie musiał negować prawdziwość nowych twierdzeń (…).
W roku bodajże 1706 ówczesny papież powiedział publicznie (i zgadzam się z nim całkowicie) że „wiedza jest największym wrogiem kościoła”. Kościół do tej pory tak uważa – wszak papież ma zawsze rację – i dlatego jest przeciwny postępowi naukowemu. Zwalcza wszelkie nowoczesne prądy naukowe, bo one udowadniają, że za stworzeniem i rozwojem świata stoją prawa fizyko-chemiczne a nie Bóg. Dają też człowiekowi wolność, czego tak boi się Kościół.