Społeczeństwo

Pracownik, czy kura?

Pan Cejrowski podzieli się z nami jak wychowuje swoje kury. Niestety! Miało być śmiesznie, ale wyszło jak zawsze. Nie chciałem tego czynić, ale pochylę się na tym człowiekiem i jego metodami zarządzania (?), choć nie wiem czy warto? Pan Cejrowski znany jest ze swoich konserwatywnych poglądów, jest skrajnym apologetą wolnego rynku. Jak zatem Pan Cejrowski traktuje swoich pracowników? Oto odpowiedź godna Cejrowskiego, czyli bosa…

Co wydał z siebie Pan Cejrowski?

Z tym był drobny kłopot, gdyż dawały mi  [kury – dot. Aut.] zaledwie po cztery jaja na tydzień. Jeden mój znajomek stwierdził, że to bardzo dobry wynik hodowlany i dalej pojechał definicjami z książek: jajo formuje się 30 godzin, a zatem średnia wynosi ple , ple, ple, a przy większym stadzie ok. 10% kurzej populacji to darmozjady i nie niosą się wcale… Ja mu na to, że nie wiem co tam wypisują w podręcznikach ale, kiedy byłem małym chłopcem i chowałem się dwa kilometry stąd na gospodarstwie mojej ciotki, to kury obowiązkowo znosiły po sześć jaj w tygodniu. SZEŚĆ. Brały sobie tylko jeden dzień wolny (niekoniecznie w niedzielę). Więc to, co się wyrabia teraz, czyli wolna niedziela, plus wolna sobota i jeszcze jeden wolny dzień od czasu do czasu, wcale mi się nie podoba, bo ja im żarcie sypię codziennie!

Poszedłem do moich kur. Zabrałem toporek i duży garnek. Przysiadłem na schodku od kurnika, po czym opowiedziałem im czym jest rosół. Słuchały mnie kręcąc głowami i wiem, że nie tylko słuchały, lecz także usłuchały. Teraz niosą po jednym jaju dziennie, siedem na tydzień, a czasami nawet osiem, czyli dobrze, ale niestety są to jaja współczesne czyli małe. Kiedy byłem chłopcem, ciotka na gospodarstwie miała jajka dwa razy większe, albo… w ruch szedł toporek. Poszedłem do moich kur. Opowiedziałem im o Ciotce, o ówczesnych rozmiarach jaj oraz wspomniałem o toporku. Słuchały mnie stojąc nieruchomo. Udawały, że ich nie ma. Dziś rano, przed wyjazdem do Gdańska, poszedłem wybrać jaja z kurnika. Połowa była dwa razy większa niż w zeszłym tygodniu. Według standardów mojej nieżyjącej Ciotki te większe byłyby „normalne”. Jako zachętę do dalszych wysiłków, obok poidła na wodę zostawiłem toporek. /źródło Dziennik.pl/

Kto wytrwał do końca „mądrości” Pana Cejrowskiego – nie wiem czy gratulować? Jak się ma to do wolności rynku głoszoną przez Pana Cejrowskiego.

Pan Cejrowski jest pracodawcą, zatrudnia pracowników – czyli kury. Kury [czyt. pracownicy] okazały się leniwe  – choć jego znajomy stwierdził, że to dobry wynik! Zdarza się – nie każdy jest Syzyfem pracy. Bardziej zainteresowały mnie metody nakłaniające pracowników do zwiększenia normy.

Otóż Pan Cejrowski z toporkiem w ręku zaczął grozić swoim pracownikom [czyt. kurom]. Jak wiadomo pracownik [czyt. kura] jest kilka razy mniejszy, niż pracodawca. Nie posiada takich środków i narzędzi [czyt. toporek] jakimi może dysponować pracodawca. Pan Cejrowski zauważył, że pracownicy po jego monologu z toporkiem w ręku „nie tylko słuchały, lecz także usłuchały”. Z dumą stwierdził, że teraz pracownicy znoszą po jednym jajku dziennie, czyli zwiększyli normę tygodniowej produkcji o 75%. Ba, niektórzy pracownicy [czyt. kury] zwiększyli normę o 100%, do 8 jajek tygodniowo! Można, by się przyczepić do metod nakłonienia pracowników do zwiększenia swojej efektywności. No ale mamy dziki nieokiełznany wolny rynek Pana Cejrowskiego, gdzie państwo nie reguluje relacji pracownik-pracodawca.

Co ciekawe – zapewne za PRL, gdy Pan Cejrowski  był chłopcem – pracownicy [czyt. kury] w gospodarstwie cioci Pana Cejrowskiego miały przynajmniej jeden dzień wolny. Oczywiście musiała być to niedziela, bo jakże inaczej mogło być? Robol ma dzień święty święcić! Wredna komuna! W wolnej amerykance Pana Cejrowskiego pracownicy nie mają dnia wolnego! Pod groźbą kary – nie świecą uświęconego dnia – tylko uwijają się jak w ukropie, aby wyrobić normę by nie trafić do rosołu! To chyba nie jest chrześcijańska postawa?

Pracownik podnoszący normę min. 75% jest cieniem samego siebie. Wracając do kurnika [czyt. domu] wkłada tylko kapcie i w zmęczeniu czeka na następny katorżniczy dzień pracy.  Pomimo tego faktu, Panu Cejrowskiemu nie podobał się rozmiar produkowanych jajek, pomimo zwiększenia efektywności o min. 75%!

Ponownie grożąc swoim pracownikom [czyt. kurom] spowodował jeszcze bardziej wytężoną pracę. Niby w sposób żartobliwy, opowiedział swoim pracownikom o swojej ciotce, która za pomocą toporka eliminowała pracowników [czyt. kury], którzy produkowali za małe jaja – pomimo normy 6 jaj tygodniowo! Dumny niczym paw (też ptak Panie Cejrowski) oznajmił, że po ponownych groźbach jego pracownicy [czyt. kury] znów podnieśli normę i produkują duże jaja – przynajmniej jedno dziennie.

A jaka nagroda spotkała pracowników [czyt. kury], którzy tak podnieśli swoją efektywność? Niech głos zabierze pracodawca Cejrowski: „Cejrowski wyjaśnił, że rzeczonego rosołu z leniwych kur nie będzie jadł, ponieważ nie lubi tego dania. Zupą częstował będzie przyjaciół i rodzinę”. Czyli zrobi rosół z pracowników [czyt. kur], z których zrobił praktycznie roboty (kury znoszące złote jajka?), a nawet nie spróbuje rosołu – bo nie lubi tego dania! Ręce opadają!

Z tej opowieści wyciągam jeden wniosek. Cały gloryfikowany dziki wolny rynek przez Pana Cejrowskiego to tak naprawdę XVIII wiek. Czy chcemy cofnąć się do XVIII wieku? Ja nie. Wolę iść w kierunku XXIIw.

Ta historia jasno / klarownie / dobitnie daje do zrozumienia pracownikom najemnym, że na konserwatystów, apologetów dzikiego wolnego rynku się nie głosuje. Oddaję Chwałę i Cześć naszym przodkom, robotnikom, którzy ginąć na barykadach doprowadzili do obecnie stosowanych rozwiązań na linii pracodawca-pracownik!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.