eBTEkonomiaPolitykaSocjotechnikaSolidarnośćSpołeczeństwo

Czy to już katastrofa?

Szperałem w swoich notatkach by znaleźć temat najbardziej mnie bulwersujący w ostatnim okresie i ze smutkiem stwierdziłem, że jest ich tyle,że nie da się pisać tylko na jeden z nich. Na pewno najważniejsze wydarzenie to likwidacja trójpodziału władzy i obsadzenie decyzyjnych stanowisk w polskim wymiarze sprawiedliwości przez sędziów potulnych, bez twarzy i charakteru ale za to całkowicie posłusznych władzy. Wyrzucanie „starych” sędziów Sądu Najwyższego pod pretekstem, że to „postkomunistyczne złogi” jest kłamstwem. Do czerwca 2018r. w SN był tylko jeden sędzia „postkomunistyczny”, który wcześniej został pozytywnie zweryfikowany. Reszta pochodziła z nominacji sprzed kilku – kilkunastu lat. Nowi sędziowie i ta władza chyba doskonale zdaje sobie sprawę z bezprawności swoich poczynań, bo uchwaliła prawną możliwość ułaskawiania przez prezydenta nawet tych, przeciw którym nie toczy się żądne postępowanie. Pewnie tak na wszelki wypadek, bo nie wiadomo, kto będzie rządził za jakiś czas i jak ustawi sądownictwo. Wszak PiS pokazał, że władza może dyrygować sądami i sędziami jak chce, więc następna władza byłaby frajerska, gdyby nie zrobiła tego samego. Wszak prawne rozwiązania są już uchwalone i tylko korzystać.

Skrajne upolitycznienie wszystkich służb państwowych doprowadziło do takich absurdów, że jeśli policjant bezprawnie i na rozkaz poturbuje demonstranta a sprawę ujawni poseł, to składa się donos na posła. Nielubiany przez władzę Jerzy Owsiak na jakimś spotkaniu ograniczonym do niewielu dorosłych osób użył powszechnie używanego słowa na k… i o tym doniósł ktoś, kto nie był na tym spotkaniu, służby z radością wdrażają sprawę, bo może uda się dowalić wrogowi. I nie jest istotny fakt, że słowo to słyszy się wszędzie jako znak interpunkcyjny, używane przez elity, polityków, policjantów i szarych obywateli a także przez ludzi kultury. Takie postępowanie może odbić się niemiłą czkawką dla władzy, bo daje pretekst dla opozycji do zasypania prokuratury i sądów donosami o każdym przekleństwie usłyszanym w miejscu publicznym (np. ulica); donosami o obrazie uczuć religijnych, bo polscy wyznawcy Allacha negują boskość naszego Boga twierdząc, że tylko Allach jest prawdziwym bogiem; o ludziach nie czapkujących i nie żegnających się pobożnie przechodząc koło kościoła czy jakiejś świętej figurki. Polakom pewnie fantazji nie zabraknie. I co wtedy? Uznać, że to nie przestępstwo (a przecież paragraf jest!), czy zatkać sądy na wiele lat takimi bzdetami, odkładając ważne sprawy?

Polskie sprawy są w świecie znane i szeroko komentowane, a ponieważ bardzo odbiegają od cywilizacyjnych standardów obowiązujących nie tylko w Unii Europejskiej, opinie są jednoznacznie negatywne. Negatywne są także opinie polskiej opozycji i większości Polaków. Te opinie docierają także do Jarosława Kaczyńskiego, który uznał i publicznie powiedział, że w UE i w opozycji panuje antypolonizm! Nie jest w stanie zrozumieć, że to jest po prostu antykaczyzm! Na jakiej podstawie uważa, że on i PiS to Polska? Trudne do zrozumienia zadufanie przypominające mi zadufanie nieżyjącego (na szczęście) samozwańczego kalifa „państwa islamskiego”, który twierdził, że tylko on wie wszystko najlepiej i wszyscy mają wykonywać jego rozkazy. Szkoda, że rozkazy „naszego kalifa” są tak skrupulatnie wykonywane przez jego wyznawców.

Aparatczycy PiS wraz z jego szefem zarzucają opozycji, że kontestują poczynania rządu i działają na szkodę legalnej władzy uznając to za działanie co najmniej naganne. Jednocześnie za swoich bohaterów i wzorce do naśladowania kreują „żołnierzy wyklętych”, którzy zbrojnie walczyli z legalną władzą uznaną przez wszystkie państwa, z państwem należącym do ONZ, które to państwo z trudem i wysiłkiem całego narodu dźwigało się z powojennych ruin i zgliszcz. W latach osiemdziesiątych większość społeczeństwa walczyła z ówczesną, legalną z punktu widzenia prawa międzynarodowego, niechcianą władzą i to był przejaw bohaterstwa i patriotyzmu. Dzisiaj już większość społeczeństwa odwraca się od – jakby nie było – legalnej władzy, a co bardziej aktywni i zdesperowani demonstrują jak tylko mogą, a ta legalna władza traktuje ich prawie tak, jak komunistyczne władze traktowały ówczesną opozycję i Solidarność. Uważam, że należy być konsekwentnym: albo sprzeciwianie się niechcianej legalnej władzy jest przejawem patriotyzmu i bohaterstwa jak kiedyś tak i dziś, albo takie działania potępiamy i uznajemy, że społeczeństwo nie ma nic do gadania, tak jak w Turcji, Białorusi czy w PRL.

To, że Kaczyński dąży do takiego sprawowania władzy świadczy jego zapowiedź, że po przejęciu sądownictwa przyjdzie czas na podobne przejęcie niezależnych mediów, w tym prasy. Odłożył to „na po wyborach”, wierząc zapewne, że przejęta Komisja Wyborcza „zapewni” mu zwycięstwo.

Dlaczego ludzie demolujący (w miarę) demokratyczne państwo z trójpodziałem władzy w ogóle otrzymali mandat do przejęcia władzy? Powód jest jeden: społeczne rozczarowanie tym, co zrobiono z Polską po roku 1989. Ta Polska jest matką dla bogatych i elit politycznych (także dla Kościoła), a macochą dla tych, co w znoju i trudzie, przy warsztatach pracy czy na roli, wytwarzają Produkt Krajowy Brutto. PiS im przed wyborami obiecał, a po wyborach trochę dołożył i chwała mu za to, ale patrząc na przysłowiową marchewkę, część Polaków nie dostrzega bata, który władza na nich wyszykowała. Czy to zwiastuje katastrofę?

Cała nadzieja w tym, że „kolano” (w co nie wierzę) wkrótce uniemożliwi dalsze demolowanie kraju. Tylko czy następcy będą potrafili zbudować Polskę dla wszystkich, a nie tylko dla siebie?

Jerzy Chybiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.