eBTPolityka

KOMENTARZ AKTUALNY

KOMENTARZ AKTUALNY

Minęła niedawno kolejna rocznica stanu wojennego. Tym razem prawie bez echa. Nic dziwnego. Główni bohaterowie albo zmarli, albo dobiegają kresu swych dni. Opadają zatem emocje, a robi się co raz więcej miejsca dla historyków. Oni też oczywiście będą toczyć swoje spory. Historia bowiem nawet ta super najnowsza też jest relatywna jak cała nasza rzeczywistość. Niemniej warto jest pokusić się o ocenę tamtego czasu z punktu widzenia zwykłego obywatela,który jednocześnie śledził publikacje i inne oceny na przestrzeni czasu po 1981r.

Spróbujmy zacząć od podsumowania sondaży opinii publicznej w okresie od 1989r-2017r. Nie skupiając się na poszczególnych latach, to może nie tyle poparcie, ale zrozumienie smutnej konieczności wprowadzenia rygorów ówczesnego stanu wojennego wyrażała zawsze większość społeczeństwa. Na początku lat dziewięćdziesiątych było to znacznie powyżej 70%. Bardzo powoli, ale ciągle liczba ta malała do roku ubiegłego aż do nieco ponad 50%. Łatwo jest więc zauważyć, że nawet na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy W. Jaruzelski nie sprawował żadnej władzy i łatwo było rzucać na niego bezkarnie wszelkie oskarżenia, to chętnych do ataku na niego było niewielu, a przecież była znana grupka wściekłych prawicowców, którzy dokładali starań żeby z Generała zrobić zbrodniarza. W publikatorach można było spotkać niewybredne ataki, zwłaszcza w okolicy rocznic. Nie znalazły one szerszego poparcia. W miarę upływu lat w zależności też od tego kto sprawował władzę rosła ilość wypowiedzi krytycznych, często nachalnie kłamliwych i manipulanckich, których zadaniem było zdyskredytowanie Generała. Liczono na to, że maleje ilość obywateli , którzy pamiętają tamte czasy z autopsji, a przybywa ludzi z młodego pokolenia, którzy albo byli za mali, albo inni, którzy maja słabszą pamięć i można nimi pomanipulować. Zawsze istniała grupa przeciwników W. Jaruzelskiego, która chora z nienawiści była gotowa rzucić się jemu do gardła. Jednak jak widać, działania ich nie przyniosły żadnego skutku. Społeczeństwo wiedziało swoje. W. Jaruzelski na przestrzeni wielu lat, poczynając od 1981r. powtarzał, że nie boi się i czeka na osąd Historii. Myślę, że dzień dzisiejszy już jest tą Historią. Minęło przecież kilkadziesiąt lat. Weszły dwa nowe pokolenia. Wynik ostatnich sondaży jest najlepszą odpowiedzią jaka jest ocena historyczna. Pomimo wielu kłamstw, prób interpretowania wydarzeń na niekorzyść Generała i to z różnym natężeniem przez wiele lat, ponad połowa Polaków do dzisiaj rozumie konieczność tamtego czasu. Rozważanie czy groziła nam wówczas interwencja wojsk Z.S.R.R. jest nieproduktywna, gdyż raz, że te wojska były na miejscu i mogłyby zostać użyte w każdej chwili, co zresztą byłoby na rekę niejednemu przeciwnikowi W. Jaruzelskiego, a po drugie jeśli ktoś twierdzi, że mogły interweniować, albo, że nie to jest po prostu głupi. Breżniew powiedział jasno, że użycie wojska zależy tylko od tego jak się sytuacja rozwinie. Istniała zatem opcja krwawego scenariusza. I tyko niedouczek, albo bezmyślny ryzykant mógł to wykluczyć. Natomiast jako pewnik może przyjąć każdy kto pamięta tamte czasy i miał jakie takie pojęcie co się w kraju dzieje, że w tamtejszej gorączce nastrojów przy jednoczesnych głębokich podziałach w strukturach władzy i we władzach Solidarności musiałoby dojść do konfrontacji na ulicach miast. Niestety po obydwu stronach sporu chętnych do takiej konfrontacji nie KOMENTARZ AKTUALNY

Minęła niedawno kolejna rocznica stanu wojennego. Tym razem prawie bez echa. Nic dziwnego. Główni bohaterowie albo zmarli, albo dobiegają kresu swych dni. Opadają zatem emocje, a robi się co raz więcej miejsca dla historyków. Oni też oczywiście będą toczyć swoje spory. Historia bowiem nawet ta super najnowsza też jest relatywna jak cała nasza rzeczywistość. Niemniej warto jest pokusić się o ocenę tamtego czasu z punktu widzenia zwykłego obywatela,który jednocześnie śledził publikacje i inne oceny na przestrzeni czasu po 1981r.

Spróbujmy zacząć od podsumowania sondaży opinii publicznej w okresie od 1989r-2017r. Nie skupiając się na poszczególnych latach, to może nie tyle poparcie, ale zrozumienie smutnej konieczności wprowadzenia rygorów ówczesnego stanu wojennego wyrażała zawsze większość społeczeństwa. Na początku lat dziewięćdziesiątych było to znacznie powyżej 70%. Bardzo powoli, ale ciągle liczba ta malała do roku ubiegłego aż do nieco ponad 50%. Łatwo jest więc zauważyć, że nawet na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy W. Jaruzelski nie sprawował żadnej władzy i łatwo było rzucać na niego bezkarnie wszelkie oskarżenia, to chętnych do ataku na niego było niewielu, a przecież była znana grupka wściekłych prawicowców, którzy dokładali starań żeby z Generała zrobić zbrodniarza. W publikatorach można było spotkać niewybredne ataki, zwłaszcza w okolicy rocznic. Nie znalazły one szerszego poparcia. W miarę upływu lat w zależności też od tego kto sprawował władzę rosła ilość wypowiedzi krytycznych, często nachalnie kłamliwych i manipulanckich, których zadaniem było zdyskredytowanie Generała. Liczono na to, że maleje ilość obywateli , którzy pamiętają tamte czasy z autopsji, a przybywa ludzi z młodego pokolenia, którzy albo byli za mali, albo inni, którzy maja słabszą pamięć i można nimi pomanipulować. Zawsze istniała grupa przeciwników W. Jaruzelskiego, która chora z nienawiści była gotowa rzucić się jemu do gardła. Jednak jak widać, działania ich nie przyniosły żadnego skutku. Społeczeństwo wiedziało swoje. W. Jaruzelski na przestrzeni wielu lat, poczynając od 1981r. powtarzał, że nie boi się i czeka na osąd Historii. Myślę, że dzień dzisiejszy już jest tą Historią. Minęło przecież kilkadziesiąt lat. Weszły dwa nowe pokolenia. Wynik ostatnich sondaży jest najlepszą odpowiedzią jaka jest ocena historyczna. Pomimo wielu kłamstw, prób interpretowania wydarzeń na niekorzyść Generała i to z różnym natężeniem przez wiele lat, ponad połowa Polaków do dzisiaj rozumie konieczność tamtego czasu. Rozważanie czy groziła nam wówczas interwencja wojsk Z.S.R.R. jest nieproduktywna, gdyż raz, że te wojska były na miejscu i mogłyby zostać użyte w każdej chwili, co zresztą byłoby na rekę niejednemu przeciwnikowi W. Jaruzelskiego, a po drugie jeśli ktoś twierdzi, że mogły interweniować, albo, że nie to jest po prostu głupi. Breżniew powiedział jasno, że użycie wojska zależy tylko od tego jak się sytuacja rozwinie. Istniała zatem opcja krwawego scenariusza. I tyko niedouczek, albo bezmyślny ryzykant mógł to wykluczyć. Natomiast jako pewnik może przyjąć każdy kto pamięta tamte czasy i miał jakie takie pojęcie co się w kraju dzieje, że w tamtejszej gorączce nastrojów przy jednoczesnych głębokich podziałach w strukturach władzy i we władzach Solidarności musiałoby dojść do konfrontacji na ulicach miast. Niestety po obydwu stronach sporu chętnych do takiej konfrontacji nie brakowało. Ludzie ci chcieli realizować swoje chore ambicje polityczne nie licząc się z kosztami. Jakie byłyby skutki takiej konfrontacji to trudno sobie wyobrazić, gdyż zależałoby to od czasu jej trwania. No i wtedy rzeczywiście groziła interwencja nie tyle samej A. Czerwonej co raczej ,a chyba na pewno wojsk U.W. Przywódcy Czechosłowacji i N.R.D. przecież od dawna domagali się głośno uciszenia Solidarności i przywrócenia porządku w ich stylu. No a chyba nikt chociaż jako tako odpowiedzialny nie odważy się powiedzieć, że wie jakie byłyby skutki takiego scenariusza. To wszystko nam groziło. Takie były realia. Tamta władza nie była kochana, ale świadoma część społeczeństwa zdawała sobie z tego wszystkiego sprawę, a ta część mniej świadoma czuła to przez skórę. Stąd takie wyniki sondaży bezpośrednio po tym jak tamta władz ustąpiła i takie wyniki są do dzisiaj. Uchronieni zostaliśmy od apokaliptycznych wydarzeń. Na przestrzeni ostatnich trzydziestu prawie lat zburzono i wybudowano wiele pomników z różną oceną tych aktów. Ja myślę, że wprawdzie jeszcze nie dzisiaj, gdyż wiele emocji jeszcze istnieje,które nie sprzyjają rozwadze, ale ale na polu przyszłych pomników należy zarezerwować przynajmniej jeszcze jedno miejsce.

Bruno

brakowało. Ludzie ci chcieli realizować swoje chore ambicje polityczne nie licząc się z kosztami. Jakie byłyby skutki takiej konfrontacji to trudno sobie wyobrazić, gdyż zależałoby to od czasu jej trwania. No i wtedy rzeczywiście groziła interwencja nie tyle samej A. Czerwonej co raczej ,a chyba na pewno wojsk U.W. Przywódcy Czechosłowacji i N.R.D. przecież od dawna domagali się głośno uciszenia Solidarności i przywrócenia porządku w ich stylu. No a chyba nikt chociaż jako tako odpowiedzialny nie odważy się powiedzieć, że wie jakie byłyby skutki takiego scenariusza. To wszystko nam groziło. Takie były realia. Tamta władza nie była kochana, ale świadoma część społeczeństwa zdawała sobie z tego wszystkiego sprawę, a ta część mniej świadoma czuła to przez skórę. Stąd takie wyniki sondaży bezpośrednio po tym jak tamta władz ustąpiła i takie wyniki są do dzisiaj. Uchronieni zostaliśmy od apokaliptycznych wydarzeń. Na przestrzeni ostatnich trzydziestu prawie lat zburzono i wybudowano wiele pomników z różną oceną tych aktów. Ja myślę, że wprawdzie jeszcze nie dzisiaj, gdyż wiele emocji jeszcze istnieje,które nie sprzyjają rozwadze, ale ale na polu przyszłych pomników należy zarezerwować przynajmniej jeszcze jedno miejsce.

Bruno

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.