Bury, a ludobójstwo
Niedawno doszło do małej awantury. Ambasador RP na Białorusi został wezwany na dywanik „w związku z (…) oświadczeniem IPN, w którym uznano za wadliwe wcześniejsze ustalenia tej instytucji, mówiące, że zabójstwa popełnione przez oddział Romualda Rajsa Burego należą do zbrodni ludobójstwa”. [Źródło]
Władze Białoruskie oburzone są faktem, że Bury jest wybielany, a argument „iż miał możliwość puścić z dymem nie pięć, ale znacznie więcej wiosek białoruskich w powiecie Bielsk Podlaski” wydaje się z innej planety.
Nie wchodząc w szczegóły, chciałbym zwrócić uwagę na kilka faktów poruszonych w wywiadzie, którego udzielił Michał Ostapiuk z IPN, autor książki „Komendant +Bury+”:
Spacyfikowane 29 stycznia 1946 r. wsie Zaleszany i Wólka Wygonowska zostały spalone nie z rozkazu komendy okręgu, ale kpt. Romualda Rajsa. Była to jego autonomiczna decyzja. Po akcji na Hajnówkę oddział zatrzymał się we wsi Zaleszany. „Bury” i jego żołnierze cały czas pozorowali oddział Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Gdy oddział wszedł do Zaleszan, miejscowa ludność sądziła więc, że ma do czynienia z oddziałem reżimowego wojska. W kolejnych godzinach pobytu w Zaleszanach żołnierze prowadzili działania typowe dla partyzantki, takie jak zbieranie owsa czy zlecanie gospodyniom domowym przegotowania posiłków.
Po kilku godzinach „Bury” i „Rekin” uzyskali wiedzę na temat stopnia skomunizowania mieszkańców tej wsi. Przekonał ich o tym również stosunek mieszkańców do polskiego munduru. Odmawiali części świadczeń wobec oddziału, szczególnie wystawienia podwodów.
(…)
28 stycznia 1946 r. oddział „Burego” we wsi Łozice wziął, w charakterze podwód, grupę ok. 40 białoruskich furmanów. Część furmanów wziętych w Łozicach towarzyszyła mu do 31 stycznia. W międzyczasie zwolniono część z nich, a na ich miejsce wzięto wozaków z Krasnej Wsi. 31 stycznia w Puchałach Starych spośród ok. 40 furmanów towarzyszących oddziałowi 30 rozstrzelano. Pozostałych, ok. 10, zwolniono do domu. (…)
Możemy przypuszczać, że żołnierze kpt. „Burego” otrzymali rozkaz wciągnięcia wozaków w rozmowy na temat stosunku do Polski i władzy komunistycznej. Taką wersję uwiarygadniają dwie relacje żołnierzy konspiracji niepodległościowej. Pamiętajmy, że furmani nie wiedzieli, z kim mają do czynienia. Przez cały czas sądzili, że żołnierze, z którymi rozmawiają, są po stronie reżimu. Nie mieli więc powodów do ukrywania swoich sympatii. Zebrany w ten sposób materiał musiał być na tyle mocny, w ocenie kpt. Rajsa, że zadecydował o rozstrzelaniu 30 furmanów. Nie ma podstaw do wysuwania twierdzeń o rzekomym sadystycznym mordzie. [Źródło]
Wyobraziłem sobie ludzi, prostych chłopów, którzy w ciągu kilku lat zaliczyli dwukrotne przejście frontu. Dodatkowo zapewne co jakiś czas (pomiędzy frontami i po przejściu Sowietów) byli nękani przez różnego rodzaju partyzantkę, od Polaków po Sowietów i bóg wie jeszcze kogo.
Nagle wpada do wioski Bury wraz ze swoim oddziałem, udaje komunistów, i jest zaskoczony faktem że Rusini nie wychwalają pod niebiosa Polski i jej dzielnych wojaków! Ja osobiście – będąc Rusinem – po traumatycznych przeżyciach wojny, jakby weszło Wojsko Polskie – byłbym za Polakami. Gdyby weszły wojska reżimowe, to udawałbym komunistę. Po prostu – byłbym pragmatykiem do szpiku kości. Chyba, że odmówimy Rusinom chęci przeżycia?
Staram się zrozumieć, że w 1946 roku na dzisiejszej Białorusi był chaos, ale kilkugodzinne zbieranie materiału dowodowego, udając wojska komunistyczne, nie powinno być nigdy powodem wymierzania sprawiedliwości. Nie było to pięć batów, tylko kulka w łeb!
Polecam cały wywiad, gdzie próby wybielania Burego, są z lekka mówiąc dziwne.