Czy to już Klechistan?
W Faktach i Mitach nr 22 z br. przeczytałem, że podczas Targów Książki w Warszawie, na stoisku Wyższej Szkoły Policji oferowano książkę pt.”Państwa, Kościoły, Policje.” Wydawałoby się: książka jak książka, jest ich bardzo wiele i bardzo różnych, jednak zacytowane fragmenty powalają z nóg. Żeby nie być gołosłownym, pozwolę sobie zamieścić je tak, jak cytował autor artykułu Dariusz Kędziora.
„Państwo,jako dobro wspólne (…) nie powinno stanowić takiego prawa, które przeciwstawiałoby się prawu naturalnemu (a cóż to za dziwadło prawo naturalne?) lub wielowiekowej tradycji religijnej.”
Wielowiekowych tradycji religijnych mamy na świecie bardzo dużo – religie słowiańskie, germańskie, nordyckie, greckie, rzymskie, egipskie, religie Indian obu Ameryk, starohinduskie religie Środkowego Wschodu, religie Dalekiego Wschodu, a z współczesnych: islam, judaizm, hinduizm, katolicyzm, prawosławie, protestantyzm, luteranizm, świadkowie Jechowy i bardzo wiele innych. Czy autor tych cytowanych słów potrafi wskazać obiektywnie, bez obrażania uczuć religijnych nikogo z przedstawionych religii, która religia ma być podstawą stanowienia prawa jako jedynie prawdziwa, a które są nieprawdziwe? (więc należy je zlikwidować?).
„Z punktu widzenia Kościoła podstawowe poglądy, na które powołuje się myśl liberalna (przekonanie o nieistnieniu Boga i uznanie wolności jednostki za wartość najwyższą) są deklaracjami nie mającymi żadnych przekonujących uzasadnień.”
Samo istnienie tak wielu religii, a każda z własnym, jedynie prawdziwym Bogiem, oraz wielowiekowe wojny religijne w imię panowania swojego Boga skutecznie podważają prawdziwość tak sprzecznych przekonań o prawdziwości jakiegokolwiek „Boga” (o pochodzeniu wiary w Boga pisałem w artykułach z cyklu Niechciana Wiedza – np. „Widzenie Ezechiela”). W trakcie cywilizacyjnego, intelektualnego i naukowego rozwoju społeczeństw słusznie zaczęto powątpiewać w prawdziwość różnych religii, tym bardziej że praktycznie każda religia szerzyła (i szerzy współcześnie) swoją wiarę także „ogniem, mieczem i torturami” – patrz: niedawna wojna na Bałkanach, w Rwandzie (abp Hoser) czy trwająca okrutna wojna Państwa Islamskiego. A tą ostatnia wojnę rozpoczął katolicyzm prawie 1000 lat temu wojnami krzyżowymi, czego Bliski Wschód nie może zapomnieć do dzisiaj. Ogrom niezawinionych cierpień i okrutnej śmierci wielu milionów ludzi słusznie budził niepokój i odrazę wielu światłych intelektualistów dla tak barbarzyńskich, wręcz bandyckich działań przywódców religijnych, więc nic dziwnego że dobro człowieka stało się w cywilizowanym świecie dobrem najwyższym. W Polsce Kościół neguje to prawo i poucza Policję że prawa człowieka „nie mają żadnych uzasadnień”. Czy znowu Kościół chce nas wsadzać do więzienia (jak przed wojną) lub palić na stosach (jak przed wiekami) za niewiarę i chce przekonać do tego wymiar sprawiedliwości i Policję?
„Skutki nadmiernej wiary w ludzki umysł , rozum i podkreślenie nieskrępowanej wolności jednostki okazują się jeszcze bardziej niebezpieczne”.
Powyższe słowa jeszcze raz potwierdzają, że wiedza, rozum i umiejętność samodzielnego, logicznego myślenia to największy wróg Kościoła (stanowisko papieża sprzed dwustu laty) i dlatego są „jeszcze bardziej niebezpieczne.” (dzisiejsze stanowisko zawarte w tej książce). Przypomnę więc Kościołowi i katolikom że dzięki wiedzy, rozumowi i samodzielnemu logicznemu myśleniu wiemy, że to Ziemia krąży dookoła Słońca a Słońce dookoła centrum Galaktyki, że Ziemia jest okrągła, a nie płaska, że mamy prąd elektryczny, samochody, samoloty, telefony komórkowe, komputery, że nie mieszkamy w jaskiniach, ani w szałasach, tylko we współczesnych domach, że żyje się ludziom coraz łatwiej i lepiej, że zdobywamy Kosmos, w którym nie ma nieba, raju ani Boga. Zdobycze medycyny (z wyłączeniem obecnej polskiej) doprowadziły do likwidacji groźnych epidemii, wymyślono skuteczne lekarstwa na przeróżne choroby a chirurgia stawia wielu „na nogi”. Kiedyś Kościół palił na stosie tych, co potrafili leczyć (zielarki) bo sprzeciwiali się woli bożej. Dzisiaj PiS chce powrotu do kościelnej tradycji, czyli likwidacji wiedzy i rozumu, a większości głosujących to się podoba (!?).
Czytając to, co już napisałem, zauważyłem poważny błąd. Napisałem: czy Kościół (…) chce przekonać (do swoich planów) wymiar sprawiedliwości i Policję? Mój błąd jest taki, że Kościół już ich przekonał. Za słuszną krytykę ich poczynań wzmocnioną artystycznie wsadzają do więzienia na mocy artykułu 196 kk (obraza uczuć religijnych). Wszyscy pamiętamy problemy piosenkarza za podarcie Biblii podczas zamkniętego (nie publicznego) koncertu, problemy kobiety, bo niosła obraz Matki Boskiej z tęczową aureolą (wg Biblii tęcza jest symbolem przymierza Boga i ludzi). Prawo polskie prawie w całości uwzględnia nakazy Kościoła. Szkolnictwo od lat jest sterowane przez osoby spolegliwe Kościołowi i zabrania wprowadzenia do szkół edukacji seksualnej, bo Kościół zabrania, a katecheta wszkole jest najważniejszy. We władzach państwowych są wyłącznie gorliwi katolicy. We władzach spółek skarbu państwa podstawowym kryterium naboru jest wiara katolicka. Wiedza i kompetencje nieważne. W cywilizowanym świecie osoby LBGT mają coraz więcej praw takich jak inni ludzie, więc Polacy z tej grupy też chcą mieć takie prawa – zresztą zagwarantowane w polskiej konstytucji, lecz Kościół powiedział: Nie! I wszelkie demonstracyjne próby ich propagowania grożą sankcjami karnymi, choć w kraju obowiązuje równość wobec prawa. Jedni mogą publicznie demonstrować swoje przekonania i przebierać się w szaty je podkreślające (np. procesje w Boże Ciało połączone z blokadą dróg czy pielgrzymki na Jasną Górę), rozwieszać symbole swoich przekonań, gdzie popadnie i stawiać pomniki swoich idoli – pod warunkiem, że to jest prokościelne, choćby było sprzeczne z wiedzą i rozumem (patrz wyżej). Co jest zgodne z wiedzą i rozumem – np. gender, prawa i wolności obywatelskie, edukacja wolna od indoktrynacji religijnej, tolerancja wobec inności – jest szykanowane lub wręcz zakazane. Ostatnio białostocki metropolita Tadeusz Wojda zabronił – a wojewoda „przyklepał” zakaz – planowanego na 20 lipca Marszu Równości osób LGBT w Białymstoku, co potwierdza nierówność wobec prawa wymuszoną przez Kościół.
Walka Kościoła z wiedzą i rozumem odniosła wielki sukces na polskich wyższych uczelniach. W każdej z nich najważniejszy i najlepiej finansowany jest wydział teologiczny a osoby kierujące uczelniami i ich wydziałami muszą być gorącymi katolikami, mieć zakulisową akceptację lokalnego metropolity i realizować program narzucony przez kościół. Efekt jest taki, że wśród 500 najlepszych uczelni świata są uczelnie z Afryki, a nie ma uczelni polskich. Podobnie jest w instytucjach kulturalnych, a niepokorne przedstawienia czy wystawy są usuwani wraz z tymi, co chcieli je realizować. Obecnie PiS zapowiada, że po wyborach zlikwiduje niezależne media. Pytanie: czy wolny internet też? W Korei Północnej można było, to czemu nie u nas?
Biorąc pod uwagę powyższe, uzasadnione jest tytułowe pytanie czy Polska to już Klechistan?
Jedynym sposobem na zawrócenie kraju z tej niszczącej drogi do średniowiecza jest głosowanie w najbliższych wyborach na te partie, dla których najważniejsza jest wiedza, rozum i logiczne myślenie, a wiara musi być prywatną sprawą wiernych i tylko przez nich opłacana. Jeżeli nie odsuniemy od władzy katolickich fanatyków, to być może, spełni się zapowiedź prominentnego posła PiS niejakiego Biereckiego (tego od skoku na SKOK), który powiedział:
„Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej.” Hitler też oczyszczał Niemcy z ludzi niegodnych. Auschwitz jeszcze stoi. Czy Bierecki chce go wykorzystać?
Jerzy Chybiński
Progres i postęp to dwa atrybuty tak bardzo zwalczane przez kościoł katolicki. Od wieków. Powszechna edukacja to zło dla kościoła. Obywatel wyedukowany, w szkole gdzie liczy się dowód naukowy, powątpiewa w legendy, czy baśnie.
Praktycznie każde osiągnięcie naukowe po wiekach średniowiecza, gdy nauka powoli stawała się domeną państwa a nie kościoła, było zwalczane przez lata, dopóki nie dało się już utrzymywać pozycji obronnych. Po prostu narażali sie na śmieszność.
Rola kościoła, czy raczej etyka jest niezbędna. Ale hamulec już niekoniecznie.
Obecnie twardoglowi katoliccy publicyści i inni autorzy mają żniwa. Ale takimi glupotami jak ta książka zrazaja do siebie coraz więcej ludzi.