eBTPolitykaReligiaSocjotechnikaSpołeczeństwo

Hipokryzja kościelno – rządowa

Kilkanaście lat temu mój wnuk powiedział mi, że opowiedział koledze w przedszkolu jak wyglądają igiełki sosnowe, które widział w lesie, a on z wielką pewnością siebie odparł, że igiełki ma tylko choinka na święta, a drzewa mają liście, co widzi codziennie w parku.

To zdarzenie przypomniało mi się po wybuchu afery z „ideologią LGBT” rozdmuchaną przez wysokiego funkcjonariusza kościelnego, a wtórują mu funkcjonariusze z rządu i PiSu oraz PiS-owska telewizja. Mogę zrozumieć małego chłopczyka z przedszkola, że nie ma wiedzy na tematy oczywiste dla dorosłych i czego nie wie, uznaje za nieprawdziwe wymysły. Nie mogę natomiast zrozumieć takiej samej postawy zaprezentowanej publicznie przez człowieka z tytułem profesorskim, który twierdzi, że obiektywnie istniejący fakt jest tylko wymysłem czy „ideologią”, tym bardziej, że nigdy nie krył swojego poparcia dla pamiętnego arcybiskupa Paetza znanego z homoseksualnych skłonności oraz doskonale wie o znacznym procencie księży – gejów w kościele katolickim, czy lesbijek w żeńskich zakonach. Można próbować wyjaśnić tą sprzeczność posłuszeństwem dogmatowi kościelnemu, że „nauka jest największym wrogiem Kościoła” (słowa niegdysiejszego papieża, który ma zawsze rację), bo ponieważ to nauka udowodniła, że z odmiennymi preferencjami seksualnymi człowiek się rodzi i nie jest to żaden wybór, żadna ideologia tylko obiektywny fakt naukowy, więc ludzie kościoła muszą to potępiać. Ja jednak oceniam to inaczej: jest to typowa hipokryzja nakazująca – dla bieżącej korzyści – mówić co innego, a myśleć co innego. Osoby „nieheteronormatywne” domagają się zmian w polskim prawie ich dotyczących, a polskie prawo jest tworzone przez rząd na spółkę z kościołem, więc osoby postronne, wg władzy i kościoła, nie mają prawa w to ingerować, tym bardziej, że dogmaty kościelne od wieków są bardzo restrykcyjne w tej materii. Inna dziedzina wiedzy, którą Kościół zaciekle zwalcza, to zalecenia Światowej Organizacji zdrowia (WHO) dotyczące edukacji seksualnej dzieci i młodzieży. Brak tej edukacji rodzi wiele patologii, dzieci nie mający niezbędnej wiedzy są ofiarami różnych napaści, bo nie rozumieją, co się dzieje i nie potrafią unikać takich sytuacji.

Kościół prawie od początku swego istnienia jest bardzo konserwatywny i zachowawczy, więc wszelkie próby zmiany jego statusu i jego „prawd objawionych” są traktowane jako zamach na wiarę, Kościół i na „Boży porządek”, a to nakazuje mobilizować wszelkie siły i środki do obrony przed „zagrożeniem”. Najlepszym sposobem tej obrony jest podporządkowanie sobie władzy świeckiej o poglądach prawicowo – klerykalnych (a takie mamy w Polsce) i z jej pomocą zbudowanie osłony prawnej i policyjnej. Niezależnie od tego – tak na wszelki wypadek – trzeba mobilizować ortodoksyjnych wiernych, którzy na sygnał Kościoła pójdą bić wskazanego „wroga”. Że tak się dzieje pokazały wydarzenia w Białymstoku, gdzie nacjonalistyczno-kibolskie bojówki, błogosławione wcześniej na Jasnej Górze, atakowały Marsz Równości. Metody te Kościół ma opanowane od dawna i niejednokrotnie je stosował. Przypomnę choćby dyktatury prawicowych junt wojskowych w Ameryce Południowej w drugiej połowie ub. wieku i bandycką działalność Szwadronów Śmierci wspieraną przez władze i Kościół.

Niedawno byłem na pogrzebie, podczas którego ksiądz katolicki zacytował słowa Jezusa: „Coście drugiemu uczynili, mnie uczyniliście”. Czy hierarcha kościelny zdaje sobie sprawę, że w myśl tych słów, deprecjonując i obrażając innych („tęczowa zaraza”) deprecjonuje i obraża Jezusa? Czy prawicowi bojówkarze wezwani przez biskupa (czyżby zalążek przyszłych Szwadronów Śmierci?), obrzucając kamieniami, woreczkami z moczem, bijąc i wyzywając uczestników pokojowej demonstracji wiedzą, że czynią to Jezusowi?

Rozbieżność nauki Kościoła oraz jego działalności (hipokryzja) przynosi dla polskiego społeczeństwa, a szczególnie dla ludzi władzy bardzo zatrute owoce. Ujawniona przez Portal Onet afera w Ministerstwie Sprawiedliwości jest tego jaskrawym dowodem. Popierając Kościół w jego wrogości do wszystkich, którzy mają inne zdanie i inne poglądy, musi się być wrogiem tych innych, więc zasady moralne i etyczne trzeba odłożyć na bok i być hipokrytą za przykładem abp J. Trzydzieści lat dominacji Kościoła w Polsce powinno przynieść poprawę standardów moralnych, etyki, uczciwości i eliminacji zła, ale dzieje się akurat odwrotnie. Polityka w wykonaniu prawicowych wybrańców narodu (tak PiS jak i PO) to zawłaszczanie państwa dla własnych korzyści, opluwanie przeciwników,szukanie „haków”, hejty mające obrzydzić przeciwników, a praca dla wspólnego dobra jest tylko po to, by w najbliższych wyborach znów załapać się na „konfitury”. Jak rozdrapywać Polskę pokazał Kościół, stając się największym i najbogatszym beneficjentem przemian ustrojowych. Ale społeczeństwo w końcu tego nie daruje. Jak nie da rady przed Trybunałem Stanu, to choćby na ulicy, co byłoby dla Polski tragiczne.

Zastanawiam się, jakie cele stawia sobie polski Kościół katolicki. Piszę: polski, a nie watykański, bo często słychać wypowiedzi hierarchów, że Papież Franciszek to heretyk. Czy dlatego, że nawołuje księży do ubóstwa i do miłości, a polscy „książęta” kościelni najbardziej cenią swoją „trójcę świętą” czyli pychę, władzę i mamonę?

Dla mnie wielką pociechą i nadzieją na lepszą przyszłość jest informacja o coraz szybszej laicyzacji polskiej młodzieży. Już 53% młodych nie chodzi do kościoła, coraz więcej z nich – za zgodą rodziców – nie uczęszcza na lekcje religii a ludzie Kościoła są oceniani bardzo negatywnie.

Że tak się dzieje, kościół może mieć pretensje wyłącznie do siebie i „wrogów” powinien szukać we własnych szeregach.

JerzyChybiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.