eBTPolitykaReligiaSocjotechnikaSpołeczeństwo

Nobel dla Olgi Tokarczuk

Tegoroczna literacka Nagroda Nobla została przyznana Polce Oldze Tokarczuk. Jest to wielkie uznanie znawców światowej literatury, powód do dumy dla nagrodzonej i impuls do dalszego, może jeszcze lepszego pisania. Jest to także powód do dumy dla Państwa i społeczeństwa polskiego i wydawałoby się, tak myślą wszyscy Polacy. Okazuje się, że nie wszyscy. Prawica katolicko-narodowa jest wręcz oburzona i węszy „wraży spisek zachodnich lewackich sił skierowany przeciw katolickiej Polsce”. Co tak poruszyło kato-prawicę?
Olga Tokarczuk z wykształcenia jest psychologiem, ale posiada bardzo dużą wiedzę o historii Polski i jest wnikliwym obserwatorem naszego społeczeństwa, a co widzi, o tym pisze. Nie lukruje rzeczywistości bogoojczyźnianym patosem, tylko pokazuje Polskę i Polaków takimi jacy są, a to jest sprzeczne z „nową polityką historyczną”, więc nic dziwnego że to nie podoba się obecnej władzy. Gdy Tokarczuk dostała w ub. roku nagrodę Bookera (angielską) za książkę „Bieguni”, Gliński powiedział: „Dobrze by było, żeby była rozsądną polską pisarką, która rozumiałaby polskie społeczeństwo i polską wspólnotę.” (rozumiem, że myślał o wspólnocie PiS). Dyrektorka biura poselskiego Michała Dworczyka (PiS) usiłowała zablokować przyznanie pisarce odznaczenia przez powiat kłodzki. Tygodnik Angora cytuje wypowiedź tejże dyrektorki Krystyny Śliwińskiej: „Resortowe dzieci powielają wypowiedzi pani Tokarczuk o Polakach jak prawdę objawioną o naszej historii oraz narodowej naturze. Tłumaczony na języki obce kłamliwy przekaz idzie w świat i sypią się nagrody.” Czym pisarka naraziła się obecnej władzy? Fakty i Mity cytują jej wypowiedź z 2015 roku: Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy, które robiliśmy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników czy mordercy Żydów.”

Absurdalność „nowej polityki historycznej” jest dostrzegana przez zdecydowaną większość ludzi w miarę wykształconych. Zakłamywanie własnej historii tylko po to, by poprawić polskie samopoczucie, jest nie tylko głupie, ale i nieskuteczne oraz narażające kraj na śmieszność w opinii międzynarodowej, bo tam historia jest znana i prawdziwa, a nie manipulowana. Na przestrzeni wieków nazbieraliśmy sporo „za uszami”. Własnych chłopów pańszczyźnianych traktowano gorzej, niż bydło robocze i było to dostrzegane i opisane przez zachodnich podróżnych, wzbudzając niesmak na Zachodzie. Zabijano Żydów, bo ich przodkowie zabili Jezusa. Rozsiewano plotki podtrzymywane do dzisiaj, że do macy dodają krew mordowanych dzieci katolickich (holokaust Żydów w czasie II wojny światowej też ma swoje źródło we wcześniejszej katolickiej nagonce). Mordowano innowierców, bo heretycy i ateistów, bo bezbożnicy. W granicach Polski była Ukraina, której mieszkańców traktowano gorzej, jak polskich chłopów, bo byli wyznania prawosławnego. Ich zrozumiałe bunty topiono w morzu krwi, a buntujących się nazywano czernią. Pojmowanie historii polsko – ukraińskiej na podstawie „Ogniem i mieczem” Henryka Sienkiewicza jest infantylizmem. Gdy Polska utraciła niepodległość, w dalszym ciągu ukraińska ziemia była w rękach polskiej szlachty i magnaterii, a Ukraińcy byli nacją pogardzaną. O stosunkach tam panujących doskonale świadczą dwa epizody: jeden znany mi z relacji mojego ojca, który urodził się na Ukrainie w 1905 roku w polskiej rodzinie, a drugi z relacji pewnej międzywojennej pisarki.

Ojciec jako dziesięcioletni chłopak był przypadkowym świadkiem popularnej „zabawy” jaśnie panów Polaków. Polegało to na tym, że pracujące przy żniwach ukraińskie kobiety wpychano głową w kopice w pozycji schylonej i miały one zgadnąć, który z jaśnie panów je właśnie wykorzystuje seksualnie. Działo się to w obecności pracujących tam rodzin owych kobiet. Wspomniana wyżej pisarka w pewnym czasopiśmie opublikowała wspomnienie z młodości, kiedy to przypadkowo nakryła swojego ojca na seksie z ukraińską dziewoją. Oburzona powiedziała matce o zdradzie ojca, a matka odparła: Jaka to zdrada; przecież to ukraińska chłopka!”

Po odzyskaniu niepodległości, do Polski włączono zachodnią część Ukrainy i zaczęto wywłaszczać Ukraińców, by osiedlić tam Polaków, głównie żołnierzy Legionów i żołnierzy walczących w wojnie Polsko – bolszewickiej. Jak to odbierali Ukraińcy – nie trudno zgadnąć. Dla nas to jest powód do chwały. Olga Tokarczuk w formie literackiej opisuje również tamte czasy tak, jak one naprawdę wyglądały. Gdy dostała Nobla, nagle przestaje być narodową zakałą a staje się narodową dumą. Ze sfer rządowych płyną wyrazy uznania, frazesy o dumie narodowej i tp, i td, jakby zapomniano co wcześniej mówiono. Niezmienne natomiast pozostaje w internecie prawicowo–katolicko–narodowe plucie, płynące z ust ludzi czczących Jana Pawła II, który powiedział: Prawda nas wyzwoli. Te słowa Papieża Polaka to dla narodowych katolików świętość. Kiedy niechlubną prawdę pokazuje kto inny, spotyka się z obelgami. Czy słowa Papieża stały się nagle dla nich kłamstwem?

Ja bardzo dziękuję Pani Oldze Tokarczuk za słowa prawdy, bo rzeczywiście prawda wyzwoli nas z obłudy i zakłamania i pozwoli na tej prawdzie budować prawidłowe relacje między ludźmi i narodami. Jednocześnie szczerze gratuluję i składam wielkie wyrazy uznania prosząc o jeszcze więcej.

Jerzy Chybiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.