KOMENTARZ AKTUALNY
KOMENTARZ AKTUALNY
Nie takie to odległe czasy, gdzie dygnitarz piastujący jakąś funkcję, kiedy ją tracił to tracił ją razem z głową. Różnie to bywało w różnych państwach, a i dzisiaj tak bywa w krajach o niestabilnych systemach władzy, lub tam gdzie rządzi satrapa.
Obecnie najczęściej utrata stanowiska łączy się jedynie z utratą przywilejów, które władza daje. Często bywa też tak, że odchodzący dostają sowitą odprawę i lądują bardzo miękko w zamian za odejście w milczeniu.
Dziwnym jakimś zapewne trafem możemy zauważyć, że przypadki odejścia z tego padołu łez namnożyły się w polskiej delegaturze państwa Watykan. Kiedy pod naciskiem opinii publicznej wychodziły na jaw obrzydliwe skandale dotyczące funkcjonariusz kościelnych, to po nieudanych rozpaczliwych próbach ich oczyszczenia lub ukrycia, ludzie ci kończyli swój niegodny żywot. O ile w przypadku Gulbinowicza nie było to może szokujące ze względu na podeszły wiek, to mogło to niewątpliwie być zastanawiające w przypadku Wesołowskiego, znanego miłośnika dzieci na Dominikanie. Obecnie nagła śmierć Dymera, który był nie do ruszenia przez ponad ćwierć wieku daje jeszcze więcej do myślenia. Mówimy tutaj o gwiazdach pierwszej wielkości. Natomiast skompromitowanych, a czasem nawet odsiadujących wyroki aparatczyków kościelnych jest więcej. Ciekawe jakie są losy tych mniej znanych.
Czara goryczy dawno się przelała i chociaż na całym świecie, choć też z niemałymi oporami dawno wzięto się poważnie za rozliczanie kleru katolickiego, sięgając w końcu po najwyższych dygnitarzy, to w Polsce opór materii jest nieporównywalnie większy. Jednak ruszyło i tego już nie zatrzymają. Dzisiaj argumentowanie, że w każdej zbiorowości można znaleźć jakąś parszywą owcę w stadzie prowadzącym żywot godny i bogobojny jest co najmniej śmieszne.
Całe to zakapturzone towarzystwo poubierane w swoje kolorowe kiecki, obwieszone złotem i zażywające wygód wszelakich w swoich willach i pałacach swoim cynizmem przerosło ich pazerność. Są oni żywym odzwierciedleniem tych grobów pobielanych i cymbałów brzmiących o których czasem można było słyszeć w ich krasomówczych pustosłownych oracjach.
Przecież jest rzeczą nietrudną do wyobrażenia, że jeśli w jakiejś godnej zbiorowości trafi się osobnik niegodny to z chwilą ujawnienia jego bezeceństw to godne grono podejmie szybko wszelkie działania żeby wykluczyć zakałę. Jeśli natomiast jest on typowym przedstawicielem danej zbiorowości, tylko został zdemaskowany przypadkowo to będzie broniony na wszelkie sposoby, gdyż oni wiedzą, że jest taki sam jak oni. Tyle, że pozostałym jeszcze nic nie udowodniono. Tak jak nie da się policji ująć wszystkich przestępców, chociaż ma ona wiedzę o działaniach środowisk przestępczych ale jak to oni mówią ; nie ma ta wiedza wartości procesowej. Jedno jest pewne i przecież logiczne. Jeśli szanujący się uczciwi ludzie odkryją w swoim środowisku osobę niegodną, kompromitującą środowisko, to z pewnością taki osobnik zostanie szybko usunięty zwłaszcza, gdy wiedza o nim jest powszechna. Proces pozbywania się obrzydliwca nie musi odbywać się w świetle reflektorów, ale uczciwe środowisko nie będzie długo tolerować osoby która je kompromituje. Nie będzie natomiast tak się działo, gdy to sprawiedliwych jest kilku, a znaczna większość jest umoczona. Wiadomo ,kilku nie wygra z większością. Zwłaszcza gdy sprawiedliwy podlega funkcyjnie bezkarnej zakale. Tym razem jednak wydaje się, że struna została na tyle przeciągnięta, że głośno przemówiło tych kilku nielicznych sprawiedliwych. To już jest więc nowa jakość. Budzi się nadzieja. Tak, że nawet to scementowane głęboko ,,urydzykowione” zblatowanie z władza państwową może nie wystarczyć. Oby!!!
Bruno