„Wybory wygramy w nocy!”
Po zamknięciu lokali wyborczych o godz. 21 i ogłoszeniu prognozy exit poll o nieznacznym zwycięstwie Rafała Trzaskowskiego, telewizja nadała transmisję ze sztabów wyborczych obu kandydatów. Radość w sztabie Trzaskowskiego była oczywista i zrozumiała. Następnie pokazano reakcję w sztabie Nawrockiego. Tam radość była równie wielka, jak u Trzaskowskiego! Dlaczego?! Pośród wielu wypowiedzi różnych osób padły słowa: Spokojnie – wybory wygramy w nocy. Byłem pewien, że wypowiedział je Karol Nawrocki. Podobnie twierdzi publicysta Jan Piński, ale w wywiadzie telewizyjnym Małgorzata Gersdorf (była Prezes SN) twierdzi, że słowa te wypowiedział Jarosław Kaczyński. Pierwsze badania protestów wyborczych wykazały, że Nawrockiemu doliczono część głosów oddanych na Trzaskowskiego, oraz że znacznie więcej było głosów nieważnych niż w pierwszej turze (wystarczyło dyskretnie dostawić drugi krzyżyk podczas liczenia głosów). Do Sądu najwyższego wpłynęło ponad 50 tysięcy protestów wyborczych i zaczęła się „wojna na górze”. Zgodnie z obowiązującym prawem wszystkie protesty muszą być sprawdzone, lecz PiS-owska opozycja protestuje, sędziowie mianowani przez PiS też nie chcą sprawdzić słuszności protestów, choć ponad 40% Polaków domaga się ponownego przeliczenia wszystkich głosów! Wydawało by się, że najbardziej zainteresowany takim sprawdzeniem powinien być Karol Nawrocki, by nikt mu w przyszłości nie zarzucał, że jest nielegalnym prezydentem – i to nie tylko w kraju, ale także w kontaktach międzynarodowych. Niestety, dzieje się odwrotnie – on, cały PiS i pisowscy sędziowie nie chcą niczego sprawdzać, tylko zatwierdzić niepewny wynik głosowania. Dlaczego?!
Mnie – i wszystkich myślących Polaków – taka ich postawa wcale nie dziwi. PiS od samego zarania (PC) był nastawiony na czerpanie profitów ze sprawowania władzy (także zakulisowej), możliwych po zmianie ustroju. Jarosław Kaczyński jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ub.w. powiedział: „Gdybyśmy ściśle trzymali się prawa, to nic byśmy nie mieli”. Pamiętam niejasne interesy z ludźmi związanymi z aferą FOZZ, przejęcie majątku Ekspresu Wieczornego, aferę „dwie wieże” i spółkę „Srebrna”, a po przejęciu władzy fikcyjne oskarżenie Blidy i jej niejasna śmierć, spreparowane oskarżenia Andrzeja Leppera i jego niejasna śmierć, kłamstwo smoleńskie – to Jarek kazał bratu lądować za wszelką cenę, spreparowanie oskarżeń przeciwko małżeństwu Kwaśniewskich, przejęcie mediów publicznych i opluwanie w nich ludzi z opozycji, przejęcie sądów i obsadzenie stanowisk w nich ludźmi potulnymi, na których PiS nazbierał różne „haki” – przykłady można mnożyć w nieskończoność. Kaczyński otacza się klakierami, którzy za sowite apanaże schowali głęboko swoje poglądy, aby móc czerpać profity z bycia u władzy. Polska pod rządami PiS coraz bardziej upodobniała się do Putinowskiej Rosji, z tą różnicą, że przeciwników jeszcze nie mordowano, czyli w kraj autorytarny.
Piszę o tych sprawach dlatego, że ta PiS–owska mentalność ponownie ujawnia się w blokowaniu wyjaśnienia niejasności w liczeniu głosów: Nieważne, jak było naprawdę, ważne jest to, co nam pasuje! A wątpliwości jest sporo! Przede wszystkim obsada komisji wyborczych – rząd dopuścił, by ich obsada była „z łapanki PiS” i stracił kontrolę nad uczciwością ich działania. Nawrocki i Kaczyński doskonale zdawali sobie sprawę ze swoich możliwości oddziaływania na wyniki wyborów podczas liczenia głosów, zwłaszcza przy tak niewielkiej różnicy. Ten fakt doskonale wyjaśnia wybuch radości w sztabie Nawrockiego i jego słowa, które jeszcze raz przytoczę: „Spokojnie – wybory wygramy w nocy”, czyli podczas liczenia głosów!
W świetle powyższych faktów i okoliczności, zupełnie oczywisty jest opór PiS i jego ludzi w Sądzie Najwyższym do rzetelnego i całkowitego wyjaśnienia sprawy. Społeczeństwo powinno o tym wiedzieć! A do Ministra Bodnara apeluję, by nie odpuścił!
Jerzy Chybiński