Europosłowie – wybrać najlepszych
Kampania do Europarlamentu rozkręca się na dobre. Poszczególne partie tworzą listy kandydatów, trwają wewnętrzne targi o „jedynki” na tych listach, gremia partyjne przyklepują liderów wojewódzkich. Tak dla Europy jak i dla Polski to ważne wybory. Unia Europejska jest ważnym i znaczącym graczem międzynarodowym o silnej gospodarce, promieniującą nośnymi ideałami demokracji, wolności, równości, praw obywatelskich, solidarności międzyludzkiej i międzynarodowej, czy walki z biedą. Nasi europosłowie przez pięć lat będą współtworzyć wewnętrzną i zewnętrzną politykę Unii, umacniać to, co dobrze funkcjonuje i poprawiać niedociągnięcia.
Świat – a także Unia Europejska – stoi przed wielkim wyzwaniem. Niedawny kryzys gospodarczy z wielkim trudem jest pokonywany, lecz spowolnienie gospodarcze ciągle nie może ulec znaczącemu przyśpieszeniu. Bardzo dużo państw wpadło w pułapkę zadłużeniową i pomimo wielkich wysiłków i wyrzeczeń nie może się z niej wyrwać. Nawet Stany Zjednoczone mają dług praktycznie nie do spłacenia i ciągle narastający. Zadłużona jest także Polska na sumę prawie biliona zł. Czy polscy kandydaci są przygotowani mentalnie i merytorycznie do rozwiązania tych problemów? Czy mają kompetentne zaplecze eksperckie? Czy wreszcie polskie media starają się dostarczyć im możliwie pełnych i wiarygodnych, nie podszytych ideologiami, informacji o mechanizmach rządzących światową ekonomią i będącą na jej usługach polityką?
Stara to prawda, że Świat kręci się wokół pieniądza. Większość wojen, obok religii i żądzy władzy, miała i ma podłoże ekonomiczne. Nawet dzisiejsze zamieszanie na Ukrainie miało początek w dążeniu biednego i wyzyskiwanego społeczeństwa do poprawy swego położenia, wiążąc go z szansą przyłączenia się do zamożnej Unii.
Aby móc podejmować prawidłowe decyzje naprawiające to co złe, trzeba prawidłowo rozpoznać przyczyny, które do tego doprowadziły. W Unii Europejskiej i w USA gremia specjalistów na różnych forach, w tym na Forum Ekonomicznym w Davos, od niedawna jako główną przyczynę kryzysu i spowolnienia jednoznacznie uznają olbrzymie rozwarstwienie dochodów oraz brak regulacji sektora finansowego. Nawet sami bankowcy w nieoficjalnych rozmowach to przyznają. Oto opinia reżysera Constantina Costawa-Gawrasa (twórcy filmu „Żądza bankiera”) po wielokrotnych z nimi rozmowach (cytuję za Polityką): Są wyjątkowo inteligentni. Mają ogromną wiedzę, znają języki, w ich gabinetach wiszą arcydzieła sztuki. Gdy pytałem ich o sposoby wyjścia z kryzysu, wielu odpowiadało, że sytuację uratuje regulacja rynku. Kiedy rządy zabrały się za regulację, ci sami ludzie natychmiast zaczęli protestować (chodzi o regulację rynków finansowych). Gry rynkowe i napięcia z tym związane doskonale opisał pewien francuski menadżer, który wiele lat temu odszedł z Credit Lyonnais: (…)wszyscy jesteśmy zakładnikami rekinów giełdowych, którzy spekulują i manipulują na niewyobrażalną skalę. To oni posiadają prawdziwą władzę (i powodują kryzysy i perturbacje gospodarcze).
Interesujący punkt widzenia ma Piotr Kuczyński, doświadczony analityk rynków finansowych (G.W. z dn 6.VII.2013r.): Bankierzy i finansiści powinni z całych sił popierać państwo opiekuńcze, promować solidarność między ludźmi, płacić wysokie podatki, bo porządne państwo kosztuje. A nie wyznawać neoliberalną wizję państwa kadłubka, które nic nie może, kolebie się od kryzysu do kryzysu(…). Polska to ideowy grajdoł. Już chyba tylko u nas i w kilku państwach postkomunistycznych elity są tak ograniczone w poglądach ekonomicznych. Na świecie nastąpił powrót myśli Keynesa, ekonomiści na nowo odkrywają istotną rolę państwa w gospodarce. My tkwimy mentalnie w epoce sprzed kryzysu. Zwłaszcza media. Pozwolę sobie zacytować jeszcze jedną wypowiedź: „Wmawiano nam ów wielki fałsz, że wzrost płacy minimalnej, wzmocnienie ochrony prawnej pracy i opodatkowanie bogatych, że to wszystko stanowi zamach na zdrowe zasady ekonomii. Tłumaczono, że nierówności są ceną wzrostu gospodarczego, że chciwość jest dobra. Niektórzy cynicznie praktykowali starą politykę podziałów, wmawiając klasie średniej, że za utratę przez nią bezpieczeństwa ekonomicznego winę ponoszą oszuści wyłudzający zasiłki i imigranci. Musimy na nowo rozpalić ducha współczucia i solidarności”. To nie jest wypowiedź jakiegoś polskiego socjalisty. Powiedział to pół roku temu amerykański prezydent.
Prowadzona na świecie od trzech dekad neoliberalna polityka gospodarcza, finansowa i społeczna poniosła fiasko, także w Polsce, lecz wielu polityków i ekonomistów kształtowanych w ostatnich dwóch dekadach, nie potrafi tego dostrzec. Mam nadzieję, że nowi europosłowie przywiozą z Europy te nowe trendy ekonomiczne. Jak najszybsze rozwiązanie problemów ekonomicznych jest sprawą bardzo pilną bo w wielu krajach, w tym w Polsce, odżywają poglądy nacjonalistyczne, ksenofobiczne a nawet neofaszystowskie. Jest to skutek coraz trudniejszych warunków życia, olbrzymiego bezrobocia wśród młodych, braku perspektyw życiowych, niskich płac i wysokich kosztów życia – w Polsce na wynajem i utrzymanie mieszkania potrzeba dwóch minimalnych pensji, a na życie już nie starcza. Nic dziwnego, że nasilają się skrajne poglądy i oczekiwania, że jakiś skuteczny rząd zrobi nareszcie w kraju porządek. To może być niebezpieczne.
Jesteśmy w Unii i powinniśmy jak najściślej dostosowywać naszą gospodarkę i naszą ekonomię do norm unijnych. Według tych norm za pracę należy się godziwa płaca, a gospodarka i osiągane z niej zyski, wypracowane przez całe społeczeństwo mają służyć całemu społeczeństwu. Uporządkowanie spraw ekonomicznych w Unii wymusi uporządkowanie tych spraw w Polsce i usunie pole dla skrajnych poglądów. Dlatego tak ważne jest, aby do parlamentu europejskiego zostali wybrani najlepsi z najlepszych, a nie przypadkowe osoby, które na forum unijnym chciałyby wywalczyć poprawę działania komunikacji w swoim mieście, czy poprawę działania służby zdrowia. Te sprawy załatwia się na forum lokalnych samorządów, a nie w europarlamencie.
Jakich posłów wyślemy do Brukseli i jaką korzyść z tego będzie miała Polska, zależy od nas – wyborców. Postarajmy się o jak najlepszych.
Jerzy Chybiński
W swietle powyższego, żadna partia polskiego skorumpowanego dziadostwa nie jest zainteresowana podniesieniem płac na poziomie zbliżonym do tych z mongolskich stepów. Jest jedna taka, ale nie jest to Twój Ruch, Zgadnijcie jaka.