Brawo nowemu Prezydentowi USA
Przyznaję, że mi się podobało inauguracyjne przemówienie 45 Prezydenta USA D.Trumpa.
Nie grzmiał na Rosję, nie zapłakał nad kijowską (banderowską) Ukrainą i założył czerwony krawat (cha, cha, cha). Wskazał na jedyne realne zagrożenie bandyckiego państwa islamskiego – dzieła poprzedników D.Trumpa.
Oznajmił że „ nie będziemy narzucać
naszego sposobu życia nikomu”.
Wykpił zatem pośrednio misjonerstwo imperialne Obamy z wyświechtanym sztandarem „demokracji, wolności i praw człowieka” najlepiej (cha, cha) funkcjonującymi u najwierniejszego sojusznika USA – despotycznej Arabii Saudyjskiej.
Polscy polityczni komentatorzy niemal wpadli w furię. Porażający, psychopata, nieobliczalny. Jak on śmiał pozbawić się roli światowego żandarma m.in. z polską wasalną klientelą.
Jak on śmiał mówić o biedzie w Ameryce, o ruinie znacznych obszarów infrastruktury, o narkomanii, o mafii. Przecie to kraj mlekiem i miodem płynący.
Co za zawód , prawdziwa rozpacz…
Przecież nam jak eliksir życia potrzebny jest wasalny sojusz z USA, aby bezustannie warczeć i obszczekiwać Rosjan. Tymczasem Rosja nie ma absolutnie żadnego interesu w militarnej agresji na Polskę. A Amerykanie nigdy nie zaryzykują wojny w „obronie” Polski, czego nie „rozumieją” polskie kretyńskie „elity”.
Wiadomo od zawsze że najgorszy pokój jest lepszy od „najlepszej” ułańskiej wojny o smoleński wrak i wyzwalania rosyjskiego Krymu.
Dość panowie – prałaci don kichotowego misjonarstwa, wszak dał nam przykład Wokulski ( teraz D.Trump) jak interes robić i zapewnić realne bezpieczeństwo Polsce i Polakom.
Zawiodłem się absolutnie na „lewicowym” Obamie, mam nadzieję że nie zawiodę się na prawicowym, ale zapowiadającym się rozsądkiem Trumpie.
Nie słuchałem jego przemówienia… bo ważne co będzie robil, a nie co gadał.
A najbardziej w oczy kuło to że zaprzysiężenie prezydenta USA wyglądała jak uroczystość religijna niźli państwowa. Za skandal zresztą uważam że do tych wszystkich mieszanek religii zabrakło przemówienia rdzennej ludności.