eBTPolityka

Cd.Trzy lata…

W poprzednim artykule z dnia 02.12.2018r w skrócie przedstawiłem postulaty wyborcze PiS i oceniłem realizację części z nich. Dzisiaj tę ocenę kontynuuję. Poprzednio skończyłem na punkcie 6 więc przechodzę do punktu siódmego.

7. Wstawanie z kolan. Do tej pory można było sądzić, że Polacy klęczą tylko w kościele przed świętym obrazem czy figurą (bałwochwalstwo?), ewentualnie przed księdzem, a tu okazuje się że klęczeliśmy zawsze i wszędzie i dopiero PiS nas od tego uwolni (z wyjątkiem prezydenta, rządu i członków PiS, bo oni klęczą stale przy okazji jakichkolwiek uroczystościach państwowych). Według prezydenta i rządu najbardziej dolegliwe dla Polaków miało być klęczenie przed Unią Europejską, a szczególnie przed Niemcami i Francją, którą Polacy uczyli jak posługiwać się widelcem (???). Rychło okazało się że to polityka wewnętrzna i zagraniczna polskiego rządu rzuciła Polskę na kolana przed instytucjami unijnymi. O ile w poprzednich latach z Polską się liczono, stawiano za wzór – zielona wyspa – i polskiego premiera wybrano na Przewodniczącego Rady Europejskiej, to dzisiaj Polska sama się zmarginalizowała, jej głos nie jest słuchany i już dwukrotnie została przywołana do porządku i – niejako na kolanach – musiała wycofać się z niefortunnych ustaw sprzecznych z Traktatami UE. Poza tym ciągle jest stawiana do kąta za ograniczanie wolności, podporządkowanie mediów publicznych propagandzie pisowskiej, przymiarki do zlikwidowania niezależności wolnych (jeszcze) mediów prywatnych, czy wręcz za ciche dążenie do opuszczenia Unii.

8. Rechrystianizacja Europy. Europa Zachodnia od wieków miała „cichy” konflikt z narzuconą władzą papieską. Wraz z Odrodzeniem, rozwojem wolności obywatelskich i rozkwitem idei humanistycznych, ten konflikt przybrał na sile, w efekcie czego nastąpiła szeroka laicyzacja społeczeństw i zagwarantowana konstytucyjnie niezależność władzy świeckiej od kościoła. Od tego czasu państwo przejęło szkolnictwo i narzuciło społeczeństwom naukowy światopogląd. W Polsce władza kościelna była od wieków silniejsza od władzy świeckiej i likwidowała wszelkie próby realizowania u nas jakichkolwiek „nowinek” zachodnich. Gdy te próby stały się znacząco silne, kościół wraz z papieżem i rządzącą konserwatywną prawicą doprowadził do utraty niepodległości Polski (Targowica). Czy dla obecnego konserwatywnego rządu współdziałającego z kościołem jest to godny wzór do naśladowania, że chce go zaprowadzić w całej Europie, co deklarował premier Mateusz Morawiecki? Wszak rechrystianizacja to zaprowadzenie nadrzędności władzy papieskiego kościoła nad władzą świecką. Ciekawe, czy wcześniej konsultował to stanowisko z papieżem? Co o tym myśli świecka Europa, litościwie pominę milczeniem.

9. Reforma sądownictwa. Gdy w Polsce nastał czas neokapitalizmu i pełnej wolności, część Polaków zrozumiała, że jest to czas wolności od zasad, przyzwoitości i odpowiedzialności. Dla nich pieniądz jest najważniejszy, uczciwie i solidnie mają pracować frajerzy, a oni mają być bogaci. Wszak robol ma pracować „za miskę ryżu”, jak kilka lat temu u „Sowy” powiedział Morawiecki, a efekty jego pracy ma przejąć pracodawca (i pewnie polityk). Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale podobnie myślący ludzie są we wszystkich grupach zawodowych i społecznych. Dotyczy także niektórych prawników. Pisowskie media lubują się w pokazywaniu takich przypadków, o ile dotyczą okresu „za Tuska” a skrzętnie pomijają wpadki własnych prawników, które i tak wyłażą na światło dzienne. Sprawy te powinny być regulowane przez samorządowe organizacje prawników pod bacznym okiem społeczeństwa obywatelskiego. Niestety za reformę sądownictwa wziął się polityk t.zw. „dobrej zmiany” w randze ministra i pierwszym jego działaniem było pozbawienie sądownictwa niezależności od władzy, którą miało kontrolować (trójpodział władzy). Wyrzucił (nielegalnie) niepokornych sędziów na emeryturę, zwolnione miejsca obsadził pokornymi (bo mieli sporo za uszami) i ręcznie zaczął sterować sądownictwem pilnując, by we wszystkim przytakiwali władzy. Opór sędziów i unijnego Trybunału zmusił PiS do wycofania się (na kolanach?) z tych bezprawnych działań, ale cichy bój dalej trwa. Kontrola władzy jest znacznie osłabiona.

10. Rozliczenie poprzedników z afer. W poprzednim punkcie wspomniałem o części Polaków, którzy wszelkimi sposobami – także pozaprawnymi – zdobywali mniejsze lub większe fortuny. Nie byłoby to możliwe bez cichej współpracy z ludźmi władzy tak wykonawczej, jak ustawodawczej i sądowniczej. Brak silnej „czwartej władzy” (niezależna prasa) i społeczeństwa obywatelskiego ułatwia ciche załatwianie interesów. Obecna władza lubuje się w wyciąganiu na wierzch różnych przeszłych afer by dokopać opozycji (i bardzo dobrze, jeśli jest to prawda) a skrzętnie przemilcza afery swoich – patrz SKOKi. . Media stale podają informacje o różnych aferach, więc nie będę ich opisywać. Nie mam dostępu do akt, nie mam informacji o faktach pomijanych celowo lub celowych kłamstwach (casus pobitego wiceprezesa KNF) więc nie mnie je oceniać. Pragnę tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie uległy zmianie uwarunkowania, które doprowadziły do nieprawidłowości i dlatego te patologie mają miejsce także dzisiaj, jak choćby żądanie łapówki od Leszka Czarneckiego. Dopóki radykalnie nie zmieni się dotychczasowy układ sił politycznych i nie zostaną przywrócone elementarne zasady uczciwości i przyzwoitości, na poprawę nie ma co liczyć.

11. Obsadzanie stanowisk decyzyjnych fachowcami. Ten temat jest dobrze znany polskiemu społeczeństwu. Do kanonu słów prześmiewczych weszły słowa misiewicze i pisiewicze. Obsadzani są w niektórych ministerstwach (MON, Ministerstwo Sprawiedliwości), spółkach skarbu państwa i gdzie tylko PiS sprawuje władzę. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym takimi działaniami obciążał tylko obecną władzę. Tak było za PRL-u (PZPR obsadzała wszystko swoimi), tak było „za demokracji” bez względu, kto rządził, tak jest i teraz. Im krótsza ławka fachowców rządzącej partii, tym więcej miejsc dla miernych, ale wiernych dyletantów. Teraz jest o tyle gorzej, że pierwsza rzecz, którą PiS zrobił po dojściu do władzy, to było zwolnienie z pracy apolitycznych fachowców z utworzonego wcześniej korpusu urzędniczego, żeby nikt im nie przeszkadzał robić co chcą i jak chcą. Więc robią.

12. Umocnienie Wojska Polskiego. Jedną z pierwszych decyzji rządu Donalda Tuska była decyzja o likwidacji armii z poboru i utworzenie wojska zawodowego o liczebności docelowej 120 000 żołnierzy. Uznano, że żołnierz zawodowy jest lepiej wyszkolony i sprawniejszy na polu walki. Mam wątpliwości,czy to był dobry pomysł. Byłem w wojsku w latach 1968 – 1970, czyli w okresie, gdy Gen. Jaruzelski zwolnił do cywila wszystkich oficerów „z awansu społecznego” i ich funkcje pełnili co inteligentniejsi żołnierze z poboru. Ja też pełniłem jedną z tych funkcji. W baterii haubic z żołnierzy zawodowych był tylko dowódca i oficer ogniowy. Pomimo tego bateria osiągała bardzo wysokie noty podczas kontrolnych strzelań i w roku 1970 była uznana za najlepszą w Pomorskim Okręgu Wojskowym. Okazuje się, że prawidłowe szkolenie daje dobre efekty, nawet gdy wojsko jest z poboru. Zwłaszcza, że jest liczniejsze, co liczy się podczas wojny konwencjonalnej, natomiast w sytuacji geograficznej i gospodarczej Polski, podczas wojny nuklearnej żadne wojsko nie pomoże. Jedyne, co nas uchroni, to rozsądna polityka zagraniczna zjednująca przyjaciół i sojusze militarne (NATO) odstraszające wrogów. Polityka zagraniczna bardziej ośmiesza nasz kraj niż zjednuje przyjaciół, a Członkostwo w NATO nakłada na Polskę obowiązek utrzymywania armii o wysokim poziomie uzbrojenia i wyszkolenia. Przez trzy lata rządów najważniejsza okazała się jednak wymiana naczelnego dowództwa, posiadającego najwyższe kompetencje i doświadczenie, czyli trudno sterowalnego przez wojskowego dyletanta Macierewicza i jego zastępcę Misiewicza. Z wojska odeszło ponad trzystu generałów i pułkowników, a szefa MON najbardziej interesowało udowodnienie zamachu smoleńskiego i powołanie do życia WOT, czyli „harcerskiego” wojska, którego utrzymanie w przeliczeniu na żołnierza jest w Polsce droższe, niż żołnierza zawodowego. Tymczasem armia zawodowa nie ma okrętów wojennych na miarę potrzeb ochrony wybrzeża, nie ma helikopterów (kompromitacja z przetargiem na francuskie helikoptery), nie ma samolotów nowej generacji, czołgi zakupione z demobilu wymagają remontu, brak nowoczesnej artylerii rakietowej, ale priorytetem okazuje się dofinansowanie Radia Maryja i tworzenie na siłę Wojsk Ochrony Terytorialnej, bez żadnej wartości bojowej i bez szans w starciu z zawodowcami. Zmiana ministra, poza kolejną wymianą najwyższych kadr, niewiele dała, poza załatwieniem amerykańskiej obietnicy „fort Trump”, co zmobilizowało Rosjan do naszpikowania Obwodu Kaliningradzkiego w nowoczesna broń rakietową. Specjaliści oceniają, że rachityczne polskie lotnictwo przestanie istnieć po czterech godzinach wojny z Rosją, a reszta wojska po dwóch dniach. Mam nadzieję, że ten czarny scenariusz się nie ziści, a nowy rząd będzie rozsądniejszy.

Życzę tego Polsce i wszystkim Polakom w nadchodzącym Nowym Roku.

Jerzy Chybiński.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.