Prof. Norman Davies o dzisiejszej Polsce
Cenie sobie prof. Normana Daviesa. Potrafi on obiektywnym okiem spojrzeć na Polskę i jej historię. Gdy trzeba to gloryfikuje, innym razem gani. Przytoczę fragment jego książki „Zaginione królestwa”. W rozdziale opisującym Gdańsk, w kilku zdaniach opisał chorobę dzisiejszej Polski.
Większość mieszkańców Gdańska (…) podchodzi do nich [do spraw politycznych – dop. aut.] z mieszanymi uczuciami. Na przykład w sprawie Solidarności (…) z dumą wspominają wydarzenia z lat 1980-1981 i pochwalają decyzję o przyznaniu Wałęsie Pokojowej Nagrody Nobla. Jednocześnie na ich postawy wypływają jednak gorzkie spory i podziały, jakie wytworzyły się wśród dawnych przywódców ruchu. (…) Markę Solidarności przechwycił jeden z niewielkich odłamów byłego związku, który nie jest już dziś tym, czym miał być. (…) W 2006 roku podczas obchodów rocznicy strajku z 1980 roku miała miejsce (…) pewna niechlubna scena. Jeden z dawnych współpracowników Wałęsy, zwolniony (…), oświadczył zuchwale, że on i jego towarzysze dziś „stoją tu, gdzie stała Solidarność”, podczas gdy ich obecni przeciwnicy polityczni – wszyscy dawni koledzy z Solidarności – rzekomo „stoją tam, gdzie wtedy stało ZOMO„. Takie pełne żółci wypowiedzi szkodą polskiej demokracji. W latach 2005-2007 główny wichrzyciel zdobył największą liczbę mandatów w polskim Sejmie, zorganizował wybory swojego brata bliźniaka na urząd prezydenta Rzeczypospolitej i na krótko stanął na czele polskiego rządu. Pierwszy raz w dziejach świata zdarzyło się, żeby dwóch identycznych braci bliźniaków sprawowało dwa najwyższe urzędy w państwie. Działając we dwójkę, razem ze swoją partią Prawo i Sprawiedliwość wykorzystali okazję, aby podkopywać demokratyczny ład ustanowiony po 1990 roku, grożąc wprowadzeniem autorytarnej czwartej Rzeczypospolitej i wymyślając nową historię współczesną Polski. Jeśli wierzyć szerzonej przez nich propagandzie, reżim komunistyczny nie został ostatecznie obalony w latach 1989-1999: przy pomocy Wałęsy został przekształcony w pseudodemokrację, w której liberałowie i spadkobiercy epoki komunistycznej mogli się bogacić kosztem ludu. Ton tej demagogicznej retoryki jeszcze bardziej wzmocniła katastrofa smoleńska z kwietnia 2010 roku, w której zginał jeden z braci.
Norman Davies „Zaginione królestwa”, wyd. Znak, Kraków 2010
Nie jest przypadkiem ścisła współpraca Kaczyńskiego i Macierewicza przy jednoczesnej głębokiej niechęci a raczej nienawisci która ich dzieli.
Wydaje się, że jedynie co trzyma Zjednoczoną Prawicę w ryzach jest strach przed rewizją ich poczynań przez następców.
Kiedyś czytałem opinie, że Putin dlatego został namaszczony przez Jelcyna prezydentem Rosji, ponieważ gwarantował Jelcynowi spokój i brak rozliczeń w sprawie jego majątku. Putin też dlatego cały czas z Miedwiediewem zamieniają się miejscami, bo gwarantują sobie wzajemną nietykalności.
Stajemy się drugą Rosją? Może za wcześnie na takie sądy, ale mały kroczek w tym kierunku wykonaliśmy. Skoku w kierunku dziczy dokonamy jak PiS wygra następne wybory parlamentarne.